Oskarżeni ze znanych rodzin
Aresztowani wraz z konwojentami oraz obrońcami zajmują zdecydowaną większość sali sądowej. Dla publiczności zostaje już niewiele miejsca. Sprawa ma kilka nietypowych wymiarów. Od początku składania wyjaśnień nie przyznający się do winy oskarżeni bowiem przypuścili frontalny i solidarny atak na... organa ścigania. Kontrolerzy odpowiedzialni za odprawę luksusowych samochodów zaprzeczają, aby w zamian za dolarowe łapówki umożliwili głównie w 1999 r. wyjazd na Białoruś w sumie kilkudziesięciu cennych aut, które zazwyczaj pochodziły z kradzieży. Znajdowały się wśród nich najnowsze modele mercedesów, toyot i audi o wartości po ok. 50–200 tys. zł każdy. Dwaj pogranicznicy pochodzący ze znanych rodzin bialskopodlaskich, podobnie jak i większość ich oskarżonych kolegów otrzymali, co mogły ustalić organa ścigania, w sumie średnio po ok. 9–9,8 tys. USD łapówek (przeciętnie po 1 tys. dolarów za puszczone auto).
Kilku funkcjonariuszy nie zgadza się z zarzutem, iż działało w grupie przestępczej oraz nakłaniało kolegów do pozorowania kontroli przy przepuszczaniu kradzionych pojazdów, które najczęściej prowadzili dwaj Rosjanie.
Dziękuje za aresztowanie
Niespodziewanie na sali sądowej większość oskarżonych zaczęła odwoływać wcześniejsze wyjaśnienia. Wtedy to były strażnik graniczny Radosław Z. wyznał, że wcześniej przed prokuratorem pomówił swoich kolegów, jakoby działali w zorganizowanej grupie i przyjmowali tysiące dolarów za puszczanie przez granicę kradzionych samochodów. Tłumaczył się, jakoby został „oszukany przez prokuratora”, który miał obiecywać mu odpowiadanie z wolnej stopy za potwierdzenie rzekomo wymyślonej wersji o gangu. Dziękował przy tym wymiarowi sprawiedliwości za... osadzenie go w areszcie, co zakończyło jego „gehennę i codzienne życie w stresie”. Oświadczył, że jedynie 4 samochody odprawił nieprawnie, gdyż nie znani mu mężczyźni grozili zemstą na córce. Twierdził, że zastraszany godził się na dyspozycje przekazywane mu telefonicznie przez nieznajomego „Siergieja”.
Zaznaczył przed sądem, iż znalezione pod wanną 20 tys. DM w mieszkaniu teścia właściwie należały nie do niego, ale do teściowej, która wypłaciła je z banku... Przeprosił on wówczas aresztowanych kolegów za oczernianie, które było spowodowane zemstą za wyśmiewanie się z jego nieudanej transakcji z jednym ze współoskarżonych przy zakupie za 5 tys. USD kawioru zza Buga...
Spreparowany akt
Na ostatniej rozprawie inni pogranicznicy wskazywali na liczne braki w postępowaniu przygotowawczym. Twierdzili między innymi, iż akt oskarżenia został rzekomo spreparowany na podstawie pomówień jednego z pograniczników i bialskich policjantów, który ponoć nawet miał żądać za odwołanie swoich zeznań po 20 tys. zł od każdego z oskarżonych. Sąd musiał ostudzić emocje przypominając, iż zgromadzone dowody uprawdopodobniają jednak zaistnienie przestępstw. Prokurator obiecał zmodyfikowanie w części aktu oskarżenia.