Chłopcem tymczasem opiekuje się babcia. - Sąd ustali, kto ma się opiekować dzieckiem. Nas nie interesuje, kto jest ojcem rzeczywistym. Na pewno sprawa nie będzie łatwa, gdyż dziecko jest związane emocjonalnie z babką. Może będzie możliwa rodzina zastępcza - mówi sędzia Wojciech Ostrowski.
Jedyna jego ostoja, siedemdziesięcioletnia babcia, Kazimiera K. powtarza ciągle: - Nie oddam dziecka! Gdy będą mi zabierać, trupem padnę, a nie dam!
Także dyrektor Szkoły Podstawowej w Neplach Mariola Borodziuk mówi o komplikacjach. Podkreśla, że dziecko nie ma nepelskiego meldunku. Bez rozstrzygnięcia sądowego o rodzinie zastępczej, szkoła nie może przyjąć chłopca do szkoły. - Dopiero kiedy Kamil skończy 7 lat będzie objęty obowiązkiem szkolnym. Wtedy zostanie przyjęty do szkoły, nawet jeśli nie będzie miał meldunku - mówi Mariola Borodziuk.
Do Kamila docierają echa tej trudnej dla niego sprawy. Kiedy niedawno jego ojciec biologiczny (Jan T.) odchodził na dłuższe leczenie z domu, ostrzegł dziecko, że obcy mogą przyjść i zabrać go. Odtąd słysząc nieznajomych dzieciak chowa się w mieszkaniu. Zapytany przez nas jak się nazywa, powtarza, z widoczną dumą: - Nazywam się Kamil T.
Nie wie, że w dokumentach jest Kamilem K. Takie bowiem nazwisko nosił mąż jego matki, który nie rozwiódł się dotąd z nią. A prawo jest bezlitosne. Dopóki ojciec biologiczny nie wystąpi o uznanie ojcostwa i sąd nie orzeknie w tej sprawie, pozostanie mu nazwisko matki.
Zofia Szabluk - ciotka Kamila
w naszej rodzinie. I wszędzie najważniejsze są papierki. •