W centrum miasta, tuż przy okazałym budynku sądu i siedziby PiS, sceneria niczym z minionej epoki.
- Pokrywy na szambie nie ma już drugi rok. Ktoś ukradł. Zgłaszaliśmy w Zakładzie Gospodarki Lokalowej, ale reakcji nie było. Sami położyliśmy na otworze starą blachę, ale dziura została. Nie jest bezpiecznie - skarży się pan Roman, mieszkający przy ul. Prostej. - Niedawno złodzieje ukradli metalową bramę i furtkę. Słupków nie dali rady wyrwać - dodaje.
Wandale i złodzieje taki raj mają w sąsiedztwie bialskiego sądu. Ale nie lepiej jest w innych rejonach miasta. Pani Teresa mieszka w kamieniczce ZGL przy pl. Szkolny Dwór 24. Narzeka, że lokatorzy nie mają ubikacji. Potrzeby fizjologiczne załatwiają do wiader. Ich zawartość wylewają do szamba znajdującego się przy budynku. Pan Zbigniew narzeka na "niemiłosierny fetor” rozchodzący się z szaletu ZGL przy ul. Cichej. - Szamba nie są systematycznie oczyszczane. Ludzie w sąsiednich domach nie mogą otwierać okien. Jak można w XXI wieku godzić się na tak koszmarne warunki sanitarne - pyta oburzony bialczanin.
O problemie mieszkańców ul. Prostej poinformowaliśmy Mieczysława Rutę, dyrektora Zakładu Gospodarki Lokalowej. Odparł, że nie wiedział o zgłoszeniu kradzieży pokryw i bramy. Obiecał zainteresować się tą sprawą.
- Jest też szansa, że w tym roku wszystkie nasze kamieniczki będą podłączone do kanalizacji miejskiej. Otrzymaliśmy od miasta dotację na przyłącza. Powinno wystarczyć także na instalacje wewnętrzne - mówi dyrektor.
Na gruntowny remont kamienic nie ma jednak co liczyć. Mieczysław Ruta przyznaje, że dopiero kiedy ZGL przekształci się w spółkę gminy miejskiej, będzie szansa na większe fundusze na ten cel, także unijne. Radny Mirosław Władysław Rutkowski, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Rady Miasta, powiedział, że radni za kilka tygodni będą dyskutować o tych przekształceniach.