Tworzymy ośrodek hipoterapii. Jeszcze w czerwcu otrzymamy pięć koni i bus na potrzeby wszystkich dzieci, jakie się do nas zgłoszą. Uporządkowaliśmy stajnię. Ogrodzimy park. Najgorzej jest z finansami na zatrudnienie instruktora, z tym mamy największy problem.
Osoby, które zechą wesprzeć nasze stowarzyszenie i pomóc chorym dzieciom powrócić do w miarę normalnego życia proszone są o kontakt pod numerem tel. 0 602-211-095 - podkreśla Robert Sadownikow, prezes stowarzyszenia na rzecz dzieci niepełnospranych.
Teren dawnego klubu jeździeckiego był w sobotę areną konnych atrakcji z udziałem dzieci niepełnosprawnych z bialskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
Około 40 pociech z rodzicami zażywało ruchu na świeżym powietrzu i przy muzyce. Ale ani to, ani wspólne ognisko nie absorbowało tak uwagi podopiecznych, jak kontakt z końmi ze stajni działającego tam od października ubiegłego roku stowarzyszenia Bialskopodlaski Klub Jeździecki Dzieciom Niepełnosprawnym.
Jednym z dwóch koni znajdujących się pod opieką organizacji jest klacz Samara podarowana przez Mirosława Złomańca, marszałka województwa lubelskiego. Pomoc w organizacji placówki oferują parlamentarzyści Lech Nikolski i Krzysztof Rutkowski. Jak wszystko przebiegnie zgodnie z planem, jeszcze w czerwcu rozpoczną się zajęcia.
Sobotnie przejażdżki konnym zaprzęgiem pokazały, jak wspaniale oddziałuje na dzieci niepełnosprawne ruchowo i psychicznie obcowanie ze zwierzętami. Zaskoczeni reakcją pociech rodzice chyba ostatecznie przekonali się do hipoterapii. Wprawdzie żadne z dzieci na koniu nie siedziało, ale wszystkie wyraźnie miały na to ochotę.
- Jesteśmy jak najbardziej za tym, żeby powstał ośrodek. To niedaleko od miasta, z transportem nie będzie większych problemów. Mamy bardzo aktywną grupę sportową, ale hipoterapia byłaby dla wszystkich. Poza właściwościami leczniczymi, to przecież atrakcja dla maluchów, które rzadko ruszają się z domu - twierdzi Alicja Romaniuk, pracownik stowarzyszenia.
10-letnia Natalia Jakubowicz z sąsiedztwa przychodzi do koni prawie codziennie. Niepełnosprawną dziewczynką opiekuje się często jej starsza siostra. Jolanta, bo o niej mowa, pomaga przy pracach porządkowych w stajni i jej otoczeniu. Zależy jej, aby Natalka znajdowała coraz więcej radości, przebywając blisko koni.
- Na początku bała się nawet podejść do Samary. Teraz nie może się doczekać, kiedy do niej pójdzie. Już po kilku przejażdżkach zmieniła się nie do poznania. Jest weselsza, bardziej otwarta na świat - raduje się starsza siostra Natalki.