Zakończył się proces byłych pracowników rozlewni gazu w Lubartowie, którzy mieli okradać pracodawcę.
Śledczy ustalili, że Grzegorz C. i jego kompani opróżniali cysterny jadące z terminalu w Małaszewiczach.
Proces w tej sprawie toczył się od dwóch lat w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Główni oskarżeni to 38-letni Grzegorz C. z Lubartowa oraz 29-letni Tomasz P., mieszkaniec jednej z okolicznych miejscowości. Przed sądem stanęli również Ryszard S. –61-latek z Ostrowca Świętokrzyskiego, 54-letni Andrzej M. z Białej Podlaskiej oraz Józef B. – 51-latek z okolic Radzynia Podlaskiego.
Z ustaleń prokuratury wynika, że panowie ponad 30 razy przepompowywali gaz przywożony z Terminalu Małaszewicze do Lubartowa. Ich łupem miały paść co najmniej 53 tony paliwa o wartości ponad 130 tys. zł.
Mechanizm działania gangu był prosty. Magazynierzy z Lubartowa – Grzegorz C. i Tomasz P. planowali równoczesne transporty gazu dwiema cysternami. Za kółkiem jednej z nich siadał wtajemniczony w sprawę Ryszard S.
Jadąc z terminalu w Małaszewiczach do rozlewni w Lubartowie wypompowywał część przewożonego gazu w położonych na trasie stacjach paliw w Turowie oraz w Białej Podlaskiej. Ilość gazu w jego cysternie była więc już mniejsza. W Lubartowie Grzegorz C. lub Tomasz P. ważyli auto drugiego kierowcy. Robili to dwa razy, kiedy ten wysiadał z kabiny lub waga nie była ustabilizowana. Później wpisywali wynik z pełnej cysterny na konto auta prowadzonego przez Ryszarda S.
Zdaniem śledczych, proceder ten trwał blisko trzy lata. Kiedy szefowie firmy odkryli oszustwo Grzegorz C. i Tomasz P. stracili pracę. Podczas śledztwa nie przyznali się do winy. Wyrok zostanie ogłoszony 30 sierpnia.