Przywożeni do szpitalnej izby przyjęć pijacy przeszkadzają w ratowaniu życia i zdrowia. Terroryzują chorych, ich rodziny oraz personel lekarski i pielęgniarski. A wszystko od chwili, gdy zlikwidowano bialską izbę wytrzeźwień.
Sprawę przedstawił na ostatniej sesji Rady Powiatu Bialskiego. Apelował o wspólne rozwiązanie tego problemu z gminami. Wsparł go radny Romuald Kulawiec, który też postulował, aby izolować nietrzeźwych od chorych. – Jak lekarz w takich warunkach może postawić trafną diagnozę? Sam widziałem lekarzy i pielęgniarki, którzy zamiast ciężko chorymi, musieli zajmować się pijakami – przyznaje Kulawiec.
Od lipca ub. roku w części szpitalnego Oddziału Ratunkowego wydzielono tzw. obszar obserwacyjno-detoksykacyjny z pomieszczeniem dla nietrzeźwych. Ale pielęgniarki boją się przewozić tam pijanych. – Przywiozą takiego delikwenta, zostawią na izbie przyjęć i odjeżdżają – opowiada jedna z pielęgniarek. – A przecież jedna kobieta nie da sobie rady z szalejącym pijakiem.
– Mieliśmy też przypadki pobicia pielęgniarki, bo nietrzeźwy pomylił ją ze swoją żoną – dodaje inna.
Dyrektor szpitala Dariusz Oleński mówi, że przed kilkoma dniami starosta bialski zaprosił go na spotkanie z wójtami. Zaapelował, aby gminne samorządy finansowo wsparły oddział dla nietrzeźwych.
– Chodzi o pomoc w zakupie niezbędnego sprzętu i sfinansowaniu zatrudnienia tam ratowników medycznych. Do pracy przy nietrzeźwych potrzebni są mężczyźni – mówi Dariusz Oleński. I dodaje, że bez tego działalność oddziału dla nietrzeźwych to fikcja.