Jerzy M. mieszka w bloku na łukowskim osiedlu Unitów Podlaskich. Przed dwoma laty chciał zabudować wnękę szafą z systemem drzwi suwanych. Do dziś nie wie, co ma zrobić z feralną szafą
Z czasem rolki przesuwające się po źle zamontowanej listwie zaczęły skrzypieć, powstały luzy, drzwi są niestabilne.
Pan Jerzy nie martwił się usterką. Szafę zamówił w Łukowie, w salonie wystawowym lubelskiej firmy Indeco Erton. Sprzedawca dał mu pięcioletnią gwarancję. Na dokumencie była wskazówka, że reklamacje powinny być zgłaszane do siedziby firmy w Lublinie. W tzw. międzyczasie salon został zamknięty a niezadowolny klient zwrócił się do producenta.
- Pani, która w Łukowie pokazywała mi szafy i potem projektowała moją teraz pisemnie wyparła się odpowiedzialności. Napisała, że nie poczuwa się do tego a z firmą Indeco łączyło ją tylko tyle, że sprzedawała jej produkty. Znów poczułem się oszukany - mówi klient.
Sprzedawczyni wyparła się na piśmie znajomości z klientem i faktu projektowania szafy. Firma z Lublina zrzuciła odpowiedzialność na pracowników salonu sprzedaży, którzy źle wymierzyli wnękę a potem sami przerabiali drzwi. Za przeróbki wykonane przez pracowników salonu, firma zabrała Jerzemu M. gwarancję na szafę. Mediacje w sprawie nieszczęsnej szafy rozpoczął Lubelski Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej.
W ich efekcie firma z Lublina zaproponowała wymianę mechanizmów szafy pod warunkiem, że właściciel sam wymontuje i dostarczy do Lublina stare, uszkodzone. Takie rozwiązanie nie zadowoliło Jerzego M.
Inspekcja Handlowa proponuje teraz oddanie sprawy do sądu, który, jako jedyna instytucja, może rozwiązać problem pechowej szafy. •