Nadgorliwość nie popłaca. Przekonali się o tym wolontariusze, którzy porządkowali groby żołnierzy. "Sprzątnęli” też rośliny ozdobne warte blisko 6 tys. zł.
Sprawa nabrała politycznego charakteru, bo jednym z wolontariuszy był Dariusz Stefaniuk, wiceprzewodniczący Rady Miasta.
– Nie byłem organizatorem akcji, na cmentarzu pojawiłem się jako osoba prywatna – zapewnia Stefaniuk i odsyła do spółki Apella, która przeprowadza akcję sprzątania miejsc pamięci w całej Polsce.
Apella, to wydawnictwo i agencja reklamowa z Gdyni, które obsługuje m.in. Kasy Stefczyka (w jej radzie nadzorczej zasiada Bierecki, który był też do niedawna prezesem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej).
– Jest nam niezmiernie przykro, że podczas zorganizowanej przez nas akcji, doszło do uszkodzenia roślinności. To była pomyłka, nie celowe działanie – zapewnia Dawid Adamski, dyrektor Działu PR Apella SA. – Jesteśmy w stanie pokryć koszty zniszczeń – dodaje.
Zaistniałą sytuacją zaskoczeni są młodzi wolontariusze. – Byliśmy podzieleni na dwa zespoły. Sprzątaliśmy groby w różnych częściach cmentarza. W naszej grupie nikt nie wyrywał żadnych roślin, czyściliśmy tylko pomniki – zapewnia Dawid Jakimiuk, lider paramilitarnej grupy ASG "Husaria”.
Wolontariusze twierdzą, że do akcji zgłosili po tym, jak przeczytali ogłoszenie w jednym z lokalnych tygodników.
O nadgorliwości wolontariuszy wie już Urząd Miasta. – Z naszego rozpoznania wynika, że akcję sprzątania zainicjował wiceprzewodniczący Rady Miasta. Nie poinformował jednak urzędu o planowanym przedsięwzięciu. Gdyby to zrobił, dostałby szczegółową instrukcję, w jaki sposób zadbać o rośliny – mówi Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta miasta.
Sprawa zajmuje się też Komenda Miejska Policji. – Przedstawiciel magistratu złożył zawiadomienie, że na 23 nagrobkach wojskowych zniszczono rośliny. Straty oszacowano na ok. 6 tys. zł. Prowadzimy czynności wyjaśniające – informuje Jarosław Janicki, rzecznik bialskiej policji.