Radni Zjednoczonej Prawicy razem z instytutem Ordo Iuris bronią Samorządowej Karty Praw Rodzin. Jej uchylenia chce bialskie środowisko Inicjatywy Polskiej. – Zachęcam mieszkańców do kontrrewolucji – grzmiał na wtorkowej konferencji prasowej radny Sławomir Potocki (ZP), jeden z inicjatorów jej wprowadzenia w Białej Podlaskiej.
– Ta karta nie wnosi żadnych działań negatywnych do miasta. Nic strasznego się nie wydarzyło – przekonuje radny Dariusz Litwiniuk (ZP). – Karta ma chronić rodzinę i nasze dzieci. Niech zostanie utrzymana jako odzwierciedlenie naszych wartości – tłumaczy radny.
Bialska prawica zwróciła się o wsparcie do instytutu Ordo Iuris, który przygotował kartę. A radni w formie uchwały przyjęli ją w czerwcu ubiegłego roku, jako jedni z pierwszych w Polsce.
– Nie rozumiemy dlaczego podnoszone są zastrzeżenia. To dokument oparty na zapisach Konstytucji, mówiących o rodzinie, małżeństwie oraz wychowaniu dzieci – zauważa Paweł Kwaśniak, koordynator wdrażania Samorządowej Karty Praw Rodzin.
Jednak bialskie środowisko Inicjatywy Polskiej (partii Barbary Nowackiej) uważa inaczej i dlatego złożyło obywatelski projekt uchwały uchylenia karty. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się na sesji 28 grudnia.
– Karta dyskryminuje mniejszości, nie pozwala, aby osoby LGBT korzystały z gminnego majątku – zwraca uwagę Ernest Jaroszek, sekretarz bialskiego koła Inicjatywy Polskiej, na co dzień wiceprezes miejskiej spółki Wod-Kan. – Może też ograniczać pozyskiwanie środków z Unii Europejskiej. Poza tym, stawia nasze miasto w szeregu tzw. gmin „wolnych od LGBT” – dodaje Jaroszek.
Pod inicjatywą uchylenia karty podpisało się ponad 300 osób.
– W zapisach nie ma mowy o dyskryminacji jakiegokolwiek środowiska– odpowiada Dariusz Stefaniuk, obecnie poseł PiS, w przeszłości prezydent Białej Podlaskiej. – Przedstawiciele skrajnej lewicy rozpoczynają swoje istnienie w Białej Podlaskiej od walki z bialczanami i rodziną – dziwi się parlamentarzysta.
Radni prawicy zbierają teraz podpisy „w obronie karty”, którą do tej pory przyjęło ok. 40 samorządów. – Jak dotąd, w żadnym przypadku karta nie została zaskarżona – zapewnia Nikodem Bernaciak, analityk z Ordo Iuris. – Poza tym, ani jeden samorząd nie został pozbawiony funduszy unijnych wskutek przyjęcia karty – dementuje analityk.
Radni bronią karty, ale jednocześnie przyznają, że nie wdrażali w mieście żadnych rozwiązań z niej wynikających. – Uderzam się w pierś, nie wykorzystaliśmy w pełni karty. Ale możemy rozpropagować na przykład oświadczenia rodzicielskie w szkołach. Wtedy dyrektorzy zobowiązują się do przestrzegania pewnych wartości. Jako rodzice mamy do tego prawo – zapewnia radny Sławomir Potocki, zachęcając mieszkańców do „kontrrewolucji”. – To brzmi ostro, ale nie chodzi o akcje z transparentami. Namawiam do pracy nad sobą, na poznanie historii. Bo, jak mówi profesor Ryba, zmierzamy do nihilizmu. Niezrozumiała jest walka z rodziną – zauważa Potocki.
Z kolei prezydent Michał Litwiniuk (PO) stwierdza, że przyjęta w formie uchwały karta ma "charakter intencyjny, niewywołujący skutków prawnych w zakresie funkcjonowania miejskiego samorządu". – Karta w żaden sposób nie wpłynęła na pracę jednostek, w których, zgodnie zresztą z obowiązującymi przepisami realizowane są zasady bezstronności administracji i równego traktowania mieszkańców bez względu na to, jak wygląda sfera ich życia prywatnego.
Przypomnijmy, że za przyjęciem karty rok temu opowiedziało się 11 radnych Zjednoczonej Prawicy. Od głosu wstrzymali się: Waldemar Godlewski (KO), Stefan Parafiniuk (KO), Marta Cybulska–Demczuk (KO), a przeciw niej głosowali: Mariusz Michalczuk (KO), Robert Woźniak (KO) oraz Rafał Wlizło (KO). W głosowaniu nie uczestniczyli, chociaż byli na sali: Bogusław Broniewicz (Biała Samorządowa), Jan Jakubiec (BS), Bartłomiej Kuczer (BS), Franciszek Ostrowski (KO) oraz Marcin Izdebski (KO).