Na długie kolejki do terminalu kontenerowego PKP Cargo narzekają przewoźnicy. Grożą, że ich cierpliwość się skończy i zablokują Małaszewicze. A kolejowa spółka odpowiada, że robi wszystko, by to poprawić.
– To już trwa od blisko dwóch tygodni. W kolejce do terminalu stoi ponad 150 ciężarówek – mówi nam jeden z lokalnych przewoźników, ale woli pozostać anonimowy. Jednak jego cierpliwość powoli się kończy. – Kierowcy czasami muszą stać po kilka dni na dziko. Nie mają toalet, nawet tych typu Toi-Toi. Żadnego dostępu do wody, żadnych warunków sanitarnych – denerwuje się nasz rozmówca.
Chodzi o terminal kontenerowy PKP Cargo Terminale. – Jest tam tylko mały parking na 20 samochodów. To jest tragedia, nikt się tym nie interesuje – podkreśla przewoźnik. Tłumaczy też, że kierowcy nie wybierają sobie sami, z którego terminalu skorzystają. – Dyspozycje idą z góry.
Podaje przykład, że jeden z jego kierowców na rozładunek kontenera czekał od wtorku do czwartku. Jego zdaniem, na innych prywatnych terminalach na terenie Małaszewicz wygląda to inaczej. – Na jednym można przez 12 godzin wydać 180 kontenerów, a na tym PKP Cargo wychodzi tylko kilkadziesiąt. A przecież spółka szczyci się swoimi kontraktami i takim wielkim przerobem. Rzeczywistość jest jednak inna – punktuje przewoźnik.
Poza tym, taka sytuacja wpływa na jego obroty. – Przy takiej organizacji pracy trudno mi zawieźć kontener do Budapesztu w tym tygodniu, bo to 1,5 tys. kilometrów – dodaje. Na koniec przyznaje, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to kierowcy zablokują Małaszewicze.
Tymczasem kolejowa spółka odpowiada, że „stara się jak najsprawniej obsługiwać ciężarówki, czekające na załadunek kontenerów”. – Jesteśmy w stałym kontakcie z przewoźnikami, aby rozładować kolejki i tak planować przyjazdy samochodów, żeby skrócić czas oczekiwania. Zadbaliśmy też o ustawienie dodatkowych toalet przenośnych poza tymi, które już postawiliśmy – zapewnia Krzysztof Losz, rzecznik prasowy PKP Cargo, któremu podlega terminal.
Poza tym, spółka dementuje, jakoby kolejki liczyły po kilkaset samochodów. – Na pewno nie dochodzi do takich sytuacji, aby samochody musiały czekać po kilka dni na załadunek. Przez 20 dni kwietnia obsłużyliśmy około 1000 samochodów, czyli średnio 50 ciężarówek dziennie – precyzuje Losz. Zwraca też uwagę, że obecnie występuje kumulacja ładunków napływających do Małaszewicz. – Przez większość roku załadunek kontenerów na ciężarówki odbywa się praktycznie na bieżąco. Natomiast okresowo następuje znaczne zwiększenie ilości pociągów wysyłanych Nowym Jedwabnym Szlakiem z Chin przez Rosję i Białoruś do Polski – dodaje rzecznik.
W jego ocenie problemy związane z ruchem ciężarówek w Małaszewiczach są niezależne od spółki. – Wybudowana tu przed laty infrastruktura była dedykowana tylko obsłudze ładunków kolejowych i teraz zresztą także dominuje wysyłka kontenerów pociągami. Z tego powodu w Małaszewiczach brakuje dróg dojazdowych i parkingów – podkreśla Losz. Ale to ma się zmienić. – Sytuacja się poprawi, gdy zakończy się modernizacja naszego terminala. Efektem będzie zwiększenie jego przepustowości także w odniesieniu do ciężarówek – zapewnia rzecznik.
Obecnie trwają prace budowlane w tym zakresie. Kolej widzi też inną szansę na poprawę tego impasu. – Będzie to wybudowanie Parku Logistycznego, którą to inwestycję prowadzi Cargotor, inna ze spółek naszej grupy. Przedsięwzięcie obejmuje przebudowanie układu drogowego, dzięki czemu powstanie m.in. wiadukt nad torami i drogi dojazdowe do planowanej autostrady A2, która ma zostać doprowadzona do Terespola – przypomina rzecznik PKP Cargo. W sąsiedztwie terminalu PKP istnieją jeszcze trzy inne terminale kontenerowe.
Małaszewicze to największy terminal intermodalny w Grupie PKP Cargo, nazywany także bramą dla Chin do Unii Europejskiej, ponieważ tędy przepływa największy strumień ładunków wysłanych drogą lądową z Azji Wschodniej do Unii Europejskiej i w odwrotnym kierunku.