Prezydent Dariusz Stefaniuk (PiS) grozi sądem radnej Alicji Łagowskiej. Jego zdaniem radna dopuściła się zniesławienia, bo powiedziała, że utrata uprawnień do bezpłatnych przejazdów, to zemsta władz miasta
Prezydenci w swojej arogancji zablokowali mi kartę elektroniczną z uprawnieniem do bezpłatnych przejazdów. Nie wiem, na jakiej podstawie mi to zrobiono, bo nie poinformowano mnie o tym na piśmie. Włodarze miasta mszczą się za moje niezależne wypowiedzi – oświadczyła Alicja Łagowska na wczorajszej sesji rady miasta i poprosiła, by radni zbadali tę sprawę.
A chodzi o uprawnienia do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską, które radna nabyła w 2013 roku. Podstawą miał być przyznany jej wówczas przez Prezydenta RP Krzyż Wolności i Solidarności. Ale podczas niedawnej kontroli biletów okazało się, że radna ma już zablokowaną kartę z uprawnieniami. Co ostatecznie skończyło się mandatem.
– Z ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z 2015 roku wynika, że Krzyż Wolności i Solidarności upoważnia do ubiegania się w urzędzie do spraw kombatantów o specjalną legitymację, na podstawie której można bezpłatnie jeździć środkami komunikacji. Sam Krzyż nie uprawnia do tego. To nie jest nasz wymysł. Tak stwierdził Sejm – tłumaczył radnej prezydent Dariusz Stefaniuk.
Ale na tym się nie skończyło. – W swoim oświadczeniu stwierdza pani, że stosujemy zemstę. W związku z tym, że to nie dotyczy tylko mnie, ma pani szansę nas przeprosić, a jeżeli tego Pani nie zrobi, to spotkamy się w sądzie i będzie miała pani proces o zniesławienie – zagroził radnej Stefaniuk, tłumacząc, że robi tak, aby „przeciąć insynuacje, które radna Łagowska stosuje od początku kadencji wobec niego i jego urzędników”. A później wręczył jej papierowe, jednorazowe bilety MZK.
– Jeżeli ma pani problem, że odebrano pani uprawnienia, to za własne pieniądze kupiłem pani te bilety – powiedział, przekazując je Łagowskiej. Ta jednak nie przyjęła podarunku.
– Nie boję się tego, że spotkamy się w sądzie – podkreśla radna niezależna. – Wyjaśnię tę sprawę i zobaczymy, kto kogo będzie przepraszał. Wyborcy dowiedzą się, kto miał rację. Ja sobie sama tego Krzyża nie nadałam, ani tych uprawnień nie wymusiłam – zaznacza na koniec radna, która od lat 80. była związana z ruchem „Solidarności”.