To był antysemicki potok myśli – uważa oburzony Czytelnik. Tak zdenerwowały nie tylko jego słowa radnego Edwarda Borodijuka (Zjednoczona Prawica). Podczas ostatniej sesji pytał m.in. „Jakim autorytetem może być pan Marian Turski?”. Prawica tłumaczy teraz, że to nadinterpretacja wypowiedzi
Dyskusja dotyczyła uchylenia Samorządowej Karty Praw Rodzin, która jak już wiemy, zostaje w mieście, bo w głosowaniu był remis. Pod obywatelskim projektem uchwały o jej uchyleniu znalazło się uzasadnienie, a w nim wnioskodawcy odwoływali się do słów historyka i dziennikarza Mariana Turskiego o tym, że nie można pozostać obojętnym. Był to fragment jego sławnego już przemówienia, które wygłosił w styczniu tego roku podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz–Birkenau. Sam był bowiem jego więźniem.
– Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat autorytetów w ogóle. Jakim autorytetem może być Marian Turski? – rozpoczął swój wywód radny Borodijuk, posiłkując się notatkami, jak zapewniał zaczerpniętymi z Wikipedii. – Urodził się w 1926 roku jako Mosze Turbowicz w Druskienikach – ciągnął dalej radny prawicy.
Nie pomogły uwagi przewodniczącego rady Bogusława Broniewicza (Biała Samorządowa). – Panie radny, co ma do rzeczy narodowość? – upominał Broniewicz. Ale Edward Borodijuk skwitował tylko, że "przewodniczący wcina mu się w głos".– Marian Turski w czasie II wojny świtowej był więziony w Auschwitz (…). Od 1945 roku działał w Polskiej Partii Robotniczej – cytował dalej radny, odwołując się do wypowiedzi Turskiego o 11. przykazaniu, że nie można pozostawać obojętnym. – Dekalog nie wymaga poprawiania, a respektowania. Wtedy nie będzie ludobójstwa, fałszowania historii, ani rozkładu społeczeństwa – stwierdził Borodijuk. Na koniec zauważył, że woli posłużyć się innymi autorytetami. Wymienił św. Maksymiliana Maria Kolbego oraz św. Jana Pawła II.
Te słowa oburzyły m.in. naszego Czytelnika, który przysłuchiwał się sesji. – Radny odnosił się do pochodzenia pana Turskiego i jego przynależności do partii, a nie do pozytywnego autorytetu byłego więźnia. Ścięło mnie z nóg, kiedy to usłyszałem, to skandaliczne słowa – uważa mieszkaniec Białej Podlaskiej, ale nie chce podawać swojego nazwiska.
Podobnie wypowiedź radnego odebrało bialskie środowisko Inicjatywy Polskiej. To m.in. oni chcieli uchylenia Samorządowej Karty Praw Rodzin. – Pan Edward Borodijuk wyraźnie zaakcentował pochodzenie Mariana Turskiego, wskazując, że Żyd nie powinien być autorytetem w dyskusji o dyskryminacji i tolerancji. Radny używając takiej narracji w tej sprawie albo okazał bardzo dużo złej woli albo w ogóle nie zastanowił się co mówi – uważa Adam Wiczuk, przewodniczący bialskich struktur partii Barbary Nowackiej.
Zniesmaczony sytuacją jest również Bogusław Broniewicz, który próbował mitygować radnego Zjednoczonej Prawicy. – Takie słowa nie powinny paść z ust osoby publicznej, były one haniebne i wymagają reakcji. Jestem zbulwersowany – przyznaje przewodniczący rady. Jego stowarzyszenie Biała Samorządowa zamierza sprawę skierować do eksperckich organizacji, które ocenią wydźwięk tej wypowiedzi.
Tymczasem, prawica tłumaczy że to "nadinterpretacja". – Radny Borodijuk nie miał złej woli, aby kogoś obrażać – podkreśla Dariusz Litwiniuk, szef klubu Zjednoczonej Prawicy. – To nadinterpretacja jego słów. Pan Turski przeżył gehennę i piekło. Argumentacja użyta w uzasadnieniu uchwały jest karygodna i nie powinna mieć miejsca, bo pan Turski wypowiadał się na temat Holocaustu odwołując się do 11. przekazania – tłumaczy radny Litwiniuk.
Marian Turski był więźniem obozów koncentracyjnych Auschwitz i Buchenwald. Obecnie, kieruje działem historycznym tygodnika "Polityka", jest też przewodniczącym Stowarzyszenia Żydowskiego Instytutu Historycznego, a także Rady Muzeum Historii Żydów Polskich. Był odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Zasługi I Klasy Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec za zasługi na rzecz stosunków polsko–niemieckich.
Dla Dziennika Wschodniego
Jacek Dzięgielewski z antyrasistowskiej i antyfaszystowskiej organizacji "Nigdy Więcej"
Samorządowa Karta Praw Rodzin jest w istocie dokumentem homofobicznym i wykluczającym. Powołanie się w dyskusji o jej uchyleniu na słowa Mariana Turskiego, więźnia Auschwitz, który podkreślał, że nie można pozostać obojętnym wobec zła, było wyrazem szacunku wobec dorobku i życiorysu tego człowieka, który na własnej skórze doświadczył zła, które ludzie wyrządzają innym. Natomiast wypowiedź uczestnika dyskusji na Radzie Miasta, sugerująca komunistyczne poglądy i fałszowanie historii przez pana Turskiego, można odczytać tylko jako próbę podważenia jego autorytetu. Radny wypowiadający się w ten sposób o Marianie Turskim wyraźnie podkreślał też jego żydowskie pochodzenie, co może sugerować antysemickie tło takiego komentarza, co zostało również zauważone przez przewodniczącego Rady Miasta.