– Rząd chyba czeka aż my sami pozdychamy, razem ze świniami – skarżą się hodowcy trzody chlewnej z powiatu bialskiego. W środę zorganizowali kolejny już protest na krajowej "dwójce".
Rolnicy jeździli od godz. 9 do popołudnia ciągnikami z Międzyrzeca Podlaskiego do Zalesia, spowalniając w tej sposób ruch. Chcą zwrócić uwagę rządu na problemy związane z wystąpieniem wirusa afrykańskiego pomoru świń.
– Sytuacja jest gorsza niż była. Skup odbywał się, co prawda w małej ilości, ale przerośnięte tuczniki były zdejmowane. A od półtora tygodnia zakłady nie skupiły od nas żadnej sztuki. Nie wiemy do końca czym to jest spowodowane. Prawdopodobnie zakłady wyczerpały ten limit który przyznało państwo. A rząd nie reaguje na to – tłumaczy Robert Janczuk, hodowca z Pojelec (gm. Biała Podlaska). – Kilkanaście razy próbowaliśmy spotkać się z ministrem. Ale nie udało się, nawet we wtorek. Spotkaliśmy się jedynie z Jarosławem Sachajko, przewodniczącym sejmowej komisji rolnictwa. Jesteśmy w kropce. Nie wiemy co mamy robić dalej – przyznaje Janczuk.
Na terenie powiatu bialskiego stwierdzono pięć ognisk ASF u świń. ASF wykryto też jak dotąd u czterech padłych dzików. W związku z wirusem, rolnicy mają ograniczenia w sprzedaży swoich tuczników. Świnie skupują tylko wyznaczone zakłady, m.in. w Kosowie Lackim. A mięso zostaje przerobione na konserwy, które mają trafiać do podmiotów publicznych, m.in. wojska. – Przed ponad 2 miesiące z powiatu bialskiego do skupu poszło ok. 6 tys. tuczników. A teraz wciąż do zdjęcia jest pewnie z 8 tys. sztuk. Ja w swoim gospodarstwie mam 800 przerośniętych świń po 180 kilogramów. Nie wiem co będzie dalej. To zmierza do bankructwa – stwierdza Janczuk.
Jednak z danych lubelskiego urzędu wojewódzkiego wynika że jak dotąd, z powiatu bialskiego zdjęto już ponad 9600 przerośniętych świń.
Jak informuje powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej Radomir Bańko, część przerośniętych świń może zostać zutylizowana. – Decyzji jeszcze nie ma, ale jest taka możliwość. To przewiduje druga specustwa, że dla dobrostanu zwierząt, możliwa jest utylizacja – zaznacza Bańko.
Nie zmienia to faktu, że sprzedając przerośnięte tuczniki rolnicą tracą ok. złotówkę na kilogramie. – Ja mam do sprzedania teraz 1400 sztuk. A jedna chlewnia na 1800 miejsc od 2 miesięcy stoi pusta. Nie wiemy czy mamy zasiedlać, czy produkować dalej. Chyba rząd czeka aż my razem z tymi świniami pozdychamy – komentuje Grzegorz Domański, hodowca z miejscowości Krzymowskie. – Arogancja władzy przechodzi ludzkie wyobrażenia. Nikt nie chce powiedzieć rolnikom czy mogą dalej pracować. Tutaj już nie chodzi tylko o rekompensaty czy zdejmowanie przerośniętych świń, ale o przyszłość – dodaje Domański.
W środę popołudniu protestujący hodowcy dostali informację że skupy przerośniętych tuczników mają być odblokowane za kilka dni. - Mając na uwadze występujące miejscowo trudności ze zbytem świń, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w porozumieniu ze Związkiem Polskie Mięso rozpoczęło działania mające na celu pilne podjęcie skupu świń z tych obszarów z możliwością zagospodarowania mięsa na rynku krajowym. Część zakładów zadeklarowała przystąpienie do realizacji skupu świń w najbliższych dniach - potwierdza Małgorzata Książyk z biura prasowego resortu rolnictwa.
W czwartek hodowcy trzody chlewnej z powiatów bialskiego i łosickiego (woj. mazowieckie) planują o godz. 13 w Starej Kornicy spotkanie z samorządowcami i zakładami w sprawie dalszego skupu tuczników.