W Międzyrzecu udało się wybudować plac, na którym można szaleć na deskach, wrotkach i rowerach. W Białej Podlaskiej, choć takie plany były już kilka lat temu, do tej pory się to nie udało.
Z międzyrzeckiego skateparku korzystają nie tylko miejscowi. Przyjeżdża tu również młodzież z innych miejscowości. Wszyscy przyznają, że plac jest dobrze wyposażony i urządzony.
– Cieszę się, że mogę tu wykonywać różne ewolucje – mówi Michał z Łosic. A Norbert z Białej Podlaskiej nie kryje zazdrości i rozgoryczenia, że w jego mieście takiego obiektu nie ma. – Międzyrzec pokazał klasę. Nasz prezydent obiecywał przed laty, że będzie skatepark. Były nawet ponoć pieniądze, ale poszły na inne rzeczy – mówi. Wtórują mu jego koledzy, którzy razem z nim przyjechali do Międzyrzeca.
Andrzej Czapski, bialski prezydent, tłumaczy się, że w zaniechaniu budowy skateparku w Białej Podlaskiej nie ma jego winy. – Mam czyste sumienie. Niech młodzież ma pretensję do radnych. Przygotowaliśmy miejsce przy oczku wodnym nad Krzną. Ale wtedy, przed trzema laty, radni mieli inne priorytety. Mogę obiecać, że w nowej kadencji wrócę do tematu z nowymi radnymi – zapowiada Czapski.
Co na to radni? Michał Litwniuk (PO), przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta w Białej Podlaskiej przypomina, że najpierw bialski skatepark miał kosztować 100–150 tys. zł. – Proponowano, aby powstał w parku Zofii Las, na terenie szkoły lub osiedla mieszkaniowego. Nagle pojawiła się propozycja z magistratu, by wybudować skatepark nad rzeką aż za 450 tys. zł, bo trzeba było tam utwardzić bagienny teren. To pokazuje niefrasobliwość ekipy prezydenta. Może nowy skład radnych, z nowym prezydentem wybuduje skatepark przy szkole – ma nadzieję radny.
Dariusz Stefaniuk (PiS), przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego i Budżetu RM dziwi się prezydentowi, że nie wywiązał się z obietnicy wyborczej, składanej młodym. – On jest prezydentem. Ma większość w radzie. Teraz nie ma odwagi, aby przyznać się, że nie wywiązał się z obietnicy. To mydlenie oczu młodym i próba nabijania w butelkę. Ludzie dobrze odczytają to, co się dzieje – ma nadzieję radny.