Nie oddał w terminie 400 złotych, dlatego oberwał. – Chciałem go tylko nastraszyć – broni się Krystian P., jeden z oskarżonych o pobicie 18–latka. Gdy w marcu do sieci wypłynęło nagranie z całego zajścia przy ulicy Górnej w Białej Podlaskiej, zajęła się tym prokuratura.
Na filmiku było widać, jak agresorzy kopią i skaczą po leżącym na ziemi chłopaku. W czwartek przed bialskim sądem ruszył proces w tej sprawie.
„W styczniu pożyczyłem Patrykowi 400 zł na czynsz, bo matka wyrzuciła go z domu, a on nie miał na stancję. Miał oddać za 2 tygodnie, ale tego nie zrobił” – wyjaśniał Krystian P. kilka miesięcy temu śledczym, bo w czwartek odmówił szerszych wypowiedzi. A te wcześniejsze przytaczał sędzia Piotr Marczyński.
„Poszedłem w marcu do niego na ulicę Górną, bo chciałem porozmawiać. Zobaczyłem, że pije piwo pod blokiem. Zdenerwowałem się, że ma na alkohol, a pożyczki mi nie zwrócił” – kontynuował Krystian P. Dlatego zaczął go szarpać. „Ktoś się dołączył, ale nie znałem tych osób. Kopnąłem go może z 2 razy w brzuch. Ale żałuję, bo chciałem go tylko nastraszyć” – stwierdził oskarżony. Zaznaczył też, że ma problem z emocjami.
„Po tym zajściu rozmawiałem z Patrykiem, powiedział, że wiedział za co dostał i nie był na mnie zły” – dodał Krystian P. i ostatecznie przyznał się do winy.
A prokuratura oskarża go o wymuszenie rozbójnicze z użyciem przemocy. – Uderzał on pokrzywdzonego rękami i nogami po całym ciele. Skoczył całym ciężarem ciała na niego. Przez to naraził Patryka C. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia– przekonywał przed sądem prokurator Rafał Litwiniuk.
Podobne zarzuty usłyszał drugi z napastników, Kamil K. Dodatkowo, będzie on odpowiadał za posiadanie mefedronu. „Pokłóciłem się z Patrykiem, ale nie pamiętam o co poszło, na pewno nie o pieniądze. Byłem wtedy pijany. Na filmiku widziałem, że zacząłem go szarpać, a ktoś krzyczał żebym przestał” – tak Kamil K. przedstawiał to we wcześniejszych wyjaśnieniach. „Jak się wypije, to jest się agresywnym. Żałuję, że to zrobiłem” – dodał.
Tych dwóch napastników od czasu zatrzymania, czyli od marca, decyzją sądu przebywało w areszcie, ale w czwartek sędzia to uchylił, stwierdzając, że prawie 6–miesięczny areszt i tak był „nadzwyczajny”. To oznacza, że od 15 września będą oni mieli nad sobą dozór policji i zakaz opuszczania kraju i kontaktów z pokrzywdzonym.
Dwóch kolejnych oskarżonych odpowiada z wolnej stopy. Szymonowi S. prokuratura zarzuca utrudnianie postpowania poprzez uszkodzenie nośnika z danymi istotnymi dla sprawy. To on nagrywał bójkę telefonem. „Jeden z napastników prosił, bym to nagrywał. Ale nie widziałem o co chodzi. Po wszystkim Patryk sam wstał i poszedł” – twierdził Szymon S. , deklarując, że nie zna pozostałych oskarżonych. Z kolei, czwarty zamieszany w całe zajście Adam Sz. zdaniem śledczych miał ułatwić ucieczkę i ukrycie jednego z napastników. Jednak mężczyzna nie przyznaje się do tego.
Sędzia Piotr Marczyński wysłuchał w czwartek matkę Krystiana P. – To był młodzieńczy wybryk. Tak naprawdę Patryk nie doznał poważnych obrażeń. O ile pamiętam, kilka dni po tym, wyjechał do Holandii– wyjaśnia kobieta. Przyznaje, że to od niej syn pożyczył 400 zł, które następnie przekazał Patrykowi. – On miał problemy rodzinne, kilka dni nawet u nas nocował, a pieniądze miał przeznaczyć na stancję – dodaje matka oskarżonego. Uważa, że pobicie nie było dotkliwe. – Oni wcale nie skakali po jego głowie. To była jakaś medialna nagonka na moje dziecko. Otrzymałam przykre wiadomości, mój syn był wyzywany– żaliła się w sądzie kobieta.
Poszkodowanego Patryka nie było na czwartkowej rozprawie. Prawdopodobnie przebywa za granicą. Jak dotąd, sędzia nie ujawnił jego wyjaśnień. Na kolejnej rozprawie ma się jeszcze stawić 11 świadków. Za wymuszenie rozbójnicze grozi do 10 lat więzienia.