Ślub cywilny pośród muzealnych eksponatów lub zbiorów miejskiej biblioteki? To możliwe w Białej Podlaskiej. Ale radny Marek Dzyr (Zjednoczona Prawica) ma wątpliwości dotyczące braku opłat za „taki piękny plener”. Urząd Stanu Cywilnego tłumaczy, że to nowożeńcy wskazują lokalizacje.
W grudniu Muzeum Południowego Podlasia w swoich mediach społecznościowych zamieściło zdjęcia ze ślubu cywilnego, który odbył się właśnie w jednej z muzealnych sal. „Ślubu udzielił prezydent Michał Litwiniuk, a młoda para otrzymała reprodukcję obrazu Bazylego Albiczuka, na której kwitną piękne maki. Prezent wręczył dyrektor muzeum Rafał Izbicki. Magdo i Norbercie – niech wasze wspólne życie kwitnie tak jak kwiaty w ogrodach malowanych przez Bazylego” – można przeczytać na fanpage’u placówki.
– Taka uroczystość rzeczywiście się odbyła, w trakcie naszej pracy. Nie jest to płatna usługa. Dostaliśmy taką prośbę z Urzędu Stanu Cywilnego – tłumaczył na sesji dyrektor Rafał Izbicki, bo o szczegóły zapytał radny Marek Dzyr. – Jako dyrektor wydałem zgodę, by udostępnić przestrzeń – stwierdził szef muzeum.
Ale radnego te odpowiedzi w pełni nie zadowoliły, dlatego skierował do urzędników interpelację. Chciał wiedzieć, ile ślubów zawarto poza Urzędem Stanu Cywilnego czy miejskie instytucje pobierały dodatkowe opłaty za organizację takich ceremonii oraz kto był ich inicjatorem.
Okazuje się, że w latach 2021–2022 odbyło się 35 ślubów „w plenerze”, a w tym 2 w miejskich placówkach. Na liście była jeszcze Miejska Biblioteka Publiczna. „Miejskie instytucje kultury nie pobierały żadnej opłaty za organizację ceremonii. Uroczystości odbywały się w godzinach pracy jednostek i w żaden sposób nie ograniczały i nie zakłócały ich pracy” – zapewnia w odpowiedzi na interpelacje Maciej Buczyński, zastępca prezydenta. Przypomina też, że przepisy jasno precyzują, że to „interesanci” wskazują we wniosku wybrane przez siebie miejsce, a nie USC. W przypadku ślubu w „plenerze” opłata dodatkowa wynosi 1 tys. zł i pobiera ją Urząd Miasta.
Jednak radny nadal ma wątpliwości. – Dotyczą one jedynie sytuacji, gdy ceremonia odbywa się w instytucji miejskiej i jest bezpłatna. W moim przekonaniu to niesprawiedliwe, że każda osoba prywatna czy dziecko w ramach zajęć lekcyjnych, aby wejść do muzeum musi zapłacić, a para młoda otrzymuje bezpłatnie „piękny plener” do celów prywatnych – tłumaczy Dzyr. – Inną kwestią jest opłata za ślub poza USC, a inną powinna być opłata za wynajęcie miejsca. To naturalne, że za takie najmy się płaci. Nie wiem, dlaczego w naszym mieście jest odwrotnie. W moim przekonaniu to nadużycie – nie ukrywa radny.
Na przykład Muzeum Zamoyskich w Kozłowce udostępnia swoją kaplicę na uroczystości takie jak ślub lub chrzciny, ale za opłatą 1 tys. zł. Pobiera też opłaty za wynajęcie do takich celów swoich ogrodów.