Lotnicy i naukowcy postanowili uratować bialskie lotnisko. Od jesieni ruszają w mieście studia o kierunku ratownictwo lotnicze.
Zaczniemy od kształcenia w zakresie ratownictwa lotniczego. Na jesienną rekrutację możemy stworzyć tam nawet 60 miejsc. Tym samym myślimy też o kształceniu ratowników dla powstającego lotniska w Świdniku. A po dwóch latach planujemy przygotowywać też pilotów - zapowiada rektor.
Wczoraj podczas konferencji prasowej Józef Bergier ujawnił, że pomysł na ratowanie lotniska i rozszerzenie specjalności PWSZ narodził się podczas wspólnych rozmów z emerytowanymi lotnikami, którzy pozostali w Białej Podlaskiej po likwidacji jednostki wojskowej.
Płk dypl. w stanie spoczynku Jan Smolarek przyznał, że po likwidacji jednostki wojskowej pozostało w mieście kilku specjalistów pilotów i absolwentów Wojskowej Akademii Technicznej. Niektórzy mają doktoraty. Przygotowują się już do pracy w PWSZ.
- Serce boli, kiedy człowiek widzi martwe lotnisko - mówi płk Smolarek i tłumaczy: - Nam nie chodzi o dobry sprzęt, lecz najpierw o makiety. Musimy nauczyć ratowników, jak mają się poruszać w samolocie. Myślimy też o zaczątkach aeroklubu.
Anna Ślifirczyk, zastępca kierownika Zakładu Ratownictwa Medycznego PWSZ, poinformowała nas, że już dziś jej studenci mają praktyki w pogotowiu lotniczym w Warszawie. Poznają specyfikę tego ratownictwa i w przyszłości mogą wnieść wiele do bialskiej szkoły.