18 klaczy za 409 tys. euro udało się jeszcze sprzedać w poniedziałek w ramach aukcji "Summer Sale".
To już wieloletnia praktyka, że dzień po Pride od Poland na ring aukcyjny wychodzą konie, również araby ale warte mniej, bo na swoim koncie mają mniej osiągnięć pokazowych. W ten sposób udało się jeszcze sprzedać 18 z 25 klaczy za łączną sumę 409 tys. euro. Rok temu było to 603,5 tys. euro, wówczas sprzedano 27 klaczy.
Na tegorocznej Summer Sale najdroższa okazała się siwa 3-letnia Ersa ze stadniny w Michałowie, za którego nabywca z Polski zapłacił 50 tys. euro. W sumie, bilans dwóch aukcji daje niecałe 1,7 mln euro.
Przypomnijmy, że na niedzielnej aukcji Pride of Poland w Janowie Podlaskim sprzedano tylko 16 z 31 wystawionych koni. Najdroższa okazała się 11-letnia siwa klacz Sefora (300 tys. euro) z janowskiej stadniny. Najwięcej zamieszania wzbudziła zapowiadana jako "gwiazda" Emira, klacz z Michałowa, która była licytowana dwa razy. Najpierw, jako pierwsza z 31 koni miała zostać sprzedana za 550 tys. euro. Nie podano jednak nabywcy. Pod koniec aukcji Emira wyszła jeszcze raz na ring jako tzw. "oferta specjalna". Ostatecznie poszła za 225 tys. euro do Francji.
- Ktoś ją wylicytował i się wycofał, nie wiemy kto. Wyjaśniamy sprawę. Byłem w szoku. Dlatego aby było uczciwie, nie pod stołem, wyprowadziliśmy ją jeszcze raz na ring aukcyjny - tak tłumaczył to zamieszenie zaraz po aukcji Karol Tylenda wiceprezes ANR. Do tej pory nie wiadomo jednak kim była osoba która zaoferowała ponad pół miliona euro. Jednak zdaniem wiceprezesa ANR to aukcjoner popełnił błąd, bo nie powiedział "sprzedane" i nie uderzył młotkiem. W związku z tym, podczas kolejnej edycji Pride of Poland ma być wprowadzona elektroniczna licytacja, która ma zapobiec podobnym nieporozumieniem.
W sumie, za 16 koni kupcy z Kataru, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Rumunii, Francji i Szwecji zapłacili 1 mln 271 tys. euro. Ostatni tak niski wynik finansowy odnotowano kilkanaście lat temu. Na ubiegłorocznej Pride of Poland sprzedano 24 konie za blisko 4 mln euro. Wówczas padł rekord - za janowską klacz Pepitę hodowca ze Szwajcarii zapłacił 1,4 mln euro.
- To kwota satysfakcjonująca, koszty aukcji się zwrócą. Na siłę żadnych koni nie sprzedawaliśmy, ustanowiliśmy pewne ceny minimalne, tak aby nie była to wyprzedaż dóbr narodowych. Konie które nie uzyskały cen godnych, zostały w stadninach - stwierdził Tylenda. - Popełniono podstawowe błędy marketingowe, nie rozeznano rynku - ocenia z kolei prof. Krystyna Chmiel z PSW w Białej Podlaskiej, także członek powołanej przy ministerstwie rolnictwa rady ds. hodowli koni. - Panowie byli hurraoptymistami, wydawało się że mają wszystko w kieszeni- dodaje profesor.
Tymczasem, nie wiadomo co dalej z Agencją Nieruchomością Rolnych, która nadzoruje m.in. państwowe stadniny. W piątek Ministerstwo Rolnictwo skierowało do konsultacji projekt ustawy o Agencji Rozwoju Obszarów Wiejskich (AROW). Nowy podmiot ma powstać od stycznia 2017 roku z połączenia części Agencji Rynku Rolnego z Agencją Nieruchomości Rolnych.
"Celem ustawy jest lepsze wykorzystanie zasobów i przyspieszenie realizacji zadań, poprawa współpracy i przepływu informacji dotyczących podmiotów działających w rolnictwie oraz udzielonej pomocy, a także zmniejszenie kosztów funkcjonowania instytucjonalnej obsługi rolnictwa" - podaje resort.
W niedzielę minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapowiedział że rząd będzie wspierał rozwój hodowli koni arabskich.- Mamy w tym wielowiekowe tradycje. To jednocześnie promocja kraju - podkreślał w Janowie Podlaskim minister. Powołana przy jego resorcie rada ma jeszcze w tym roku opracować strategię i priorytety dla polskiej hodowli.