Wycieńczone tygrysy, które od kilku dni tkwią na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie pozostaną w Polsce. Graniczny Lekarz Weterynarii powiadomił też prokuraturę o naruszeniu norm transportowych zwierząt.
Przypomnijmy, że jeden z tygrysów nie przeżył w transporcie. Zwierzęta miały przebyć w ciężarówce blisko 5 tys. kilometrów spod Rzymu we Włoszech aż do Dagestanu w głębokiej Rosji, tuż przy granicy z Gruzją. Problemy zaczęły się po stronie białoruskiej i tygrysy zostały cofnięte do Polski.
We wtorek późnym wieczorem na miejsce dotarli pracownicy poznańskiego ZOO. – Możemy przyjąć tylko dwa tygrysy, bo więcej nie zmieścimy do samochodu, nie mamy też miejsca w ZOO na więcej zwierząt – przyznaje Małgorzata Chodyła, rzecznik prasowy poznańskiego ogrodu zoologicznego.
– Nasi pracownicy zastali zwierzęta w fatalnym stanie. One umierają, niektóre z nich są w ciasnych drewnianych skrzyniach – dodaje Chodyła.
Lekarz weterynarii z poznańskiego ZOO przeprowadził sekcję zwłok padłego wcześniej tygrysa. – Miał skręt żołądka i zaczopowanie przewodu pokarmowego przez kurczaki, którymi całą podróż te zwierzęta są karmione. To nie jest żywność dla tygrysa – podkreśla rzeczniczka.
Jarosław Nestorowicz, Graniczny Lekarz Weterynarii w Koroszczynie powiadomił prokuraturę o naruszeniu norm transportowych zwierząt. Na miejscu jest policja i śledczy którzy przesłuchują świadków. Zwierzęta mają zostać w Polsce. Lekarz weterynarii zakazał ich dalszego transportu do Rosji. Obecnie, tylko poznańskie ZOO zaoferowało się z przyjęciem 2 tygrysów. – Cały czas poszukujemy innych placówek, które zaopiekują się zwierzętami – podkreśla Graniczny Lekarz Weterynarii.