Mieszkańcy Błonia nie mogą pogodzić się z decyzją o likwidacji szkoły podstawowej. Zarzucają wójtowi złamanie obietnic przedwyborczych.
Marzena Malesa, bialska działaczka Ligi Polskiej Organizacji Narodu Polskiego wspiera protestujących. - W tym miejscu unici walczyli o swoją wiarę i język.
mi protestować w mojej rodzinnej wiosce - mówi Malesa.
Wiesław Bechta, mieszkaniec Błonia, jest rozgoryczony i zrezygnowany. Jego zdaniem już za późno na protesty. - Szkoda, że wójt tak postąpił. W ogóle nie słuchał naszych racji, a na zebranie wiejskie wezwał policję - mówi. Zdaniem Bechty szkoła mogłaby służyć dzieciom jeszcze przez wiele lat. Budynek został wyremontowany. Ma wodę pompowaną
ze studni. Brakuje tylko ubikacji, ale tak uczyły się pokolenia - mówi.
Jego żona nie kryje obaw, że
po likwidacji placówki uczniowie mogą mieć problemy z dojazdem
do szkoły w Janowie. Jej troje dzieci już teraz, żeby dotrzeć do szkoły, musi pokonać około jednego kilometra. W przyszłym roku droga wydłuży się do 9 km. Wójt wprawdzie obiecuje, że dzieci będą dowożone,
ale przystanek przy domu Bechtów został zlikwidowany. Do najbliższego trzeba iść prawie kilometr.
Jacek Hura, wójt janowskiej gminy przyznaje, że podjęcie decyzji
w tej sprawie nie było przyjemne. Musiał działać wbrew swoim obietnicom przedwyborczym, w których zapowiadał, że nie będzie likwidować szkół. Ale liczył na zrozumienie, a spotkał się z agresją. Jeden z mieszkańców przyszedł na zebranie nietrzeźwy i obrzucił go sproszkowanym mlekiem.
- Zmieniły się realia. W tym roku aż o 200 tys. zł zmniejszono subwencję oświatową dla naszej gminy. Ale o likwidacji szkoły zadecydowały nie tylko względy ekonomiczne. W drewnianym spróchniałym budynku w Błoniu nie ma wody bieżącej. Ubikacje są na zewnątrz. W oddziałach 0-6 jest zaledwie 47 dzieci, a nauka odbywa się w klasach łączonych - tłumaczy Jacek Hura. Jego zdaniem przeniesienie uczniów
do szkoły w Janowie Podlaskim otwiera dzieciom większe możliwości nauki. - Już w przedszkolu i w pierwszej klasie uczymy angielskiego. - Do programu zajęć chcielibyśmy wprowadzić też język niemiecki. Tu dzieci jedzą ciepłe obiady - wylicza. - Nauczyciele też nie muszą się martwić. Wszystkim zapewnię pracę w Janowie Podlaskim.
Wójt wierzy, że za rok rodzice z Błonia docenią tę zmianę, tak jak docenili ją z Werchlisia. •