Unia Brzeska to wydarzenia tragiczne w skutkach, dlatego że polała się krew zarówno w Kościele katolickim jak i prawosławnym – mówił w Białej Podlaskiej arcybiskup Abel, ordynariusz prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej
W niedzielę w związku z 420-leciem podpisania Unii Brzeskiej w cerkwi w Białej Podlaskiej odbyły się uroczystości upamiętniające św. Atanazego Brzeskiego. – Był czołową postacią w tej wielkiej masie ofiar, które oddały życie za wierność prawosławiu. Katowano go w pobliskim Brześciu. W cerkwi w Białej Podlaskiej mamy jego relikwie – przypomniał arcybiskup Abel.
Ogłoszona na synodzie w Brześciu w 1596 roku unia między Kościołem rzymskokatolickim a biskupami prawosławnymi z terenów Rzeczypospolitej stanowiła jedno z ważniejszych wydarzeń w dziejach podzielonych od kilku wieków Kościołów: wschodniego i zachodniego. Część duchownych prawosławnych i wyznawców prawosławia uznała papieża za głowę Kościoła i przyjęła dogmaty katolickie, zachowując bizantyjski ryt liturgiczny. Następstwem unii brzeskiej był podział społeczności prawosławnej na zwolenników unii – unitów i przeciwników – dyzunitów.
Zdaniem przedstawicieli Kościoła prawosławnego, w ostatnim czasie dochodzi do manipulacji prawdą historyczną. – Unia brzeska była złem dla całego chrześcijaństwa. Uniatyzm nie może być modelem dla zjednoczenia chrześcijaństwa, był złą formą jednoczenia Kościołów – podkreślał Andrzej Boublej, rzecznik prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej. – W poniedziałek we Włoszech zbiera się międzynarodowa komisja, gdzie spróbujemy wprowadzić wspólny dokument na temat uniatyzmu.
– Najnowsze wydawnictwa naukowe podkreślają, że unia była pomyłką. Chciano, aby urodziło się zdrowe dziecko, a wyszedł tworek. Jeżeli jedność Kościoła zostałaby odtworzona, to unici musieliby wrócić do swoich korzeni, do cerkwi prawosławnej. Cały problem unii polegał na tym, aby przeciągnąć ludzi z jednego wyznania na drugie. Nie chodziło o prawdziwość wiary, ale o powiększenie społeczności wiernych. To miała być furtka do tego, aby katolicyzm wszedł do Rusi – uważa z kolei dr Krzysztof Mazur, regionalista i religioznawca z Siedlec.
W kontekście tej dyskusji przedstawicielom Kościoła prawosławnego nie spodobała się wystawa „Wierni w wierze. 420 lat Unii Brzeskiej. 20. rocznica beatyfikacji Męczenników z Pratulina”, którą do niedzieli można było oglądać w Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej. Na wernisażu w lipcu pojawił się m.in. biskup siedlecki Kazimierz Gurda, ale duchownych prawosławnych zabrakło. – Może dobrze, że nie przyszli, bo na serce by umarli, gdyby to zobaczyli – nie kryje oburzenia dr Mazur. – To wystawa czcząca unię, a tak naprawdę skupiająca się na męczennikach podlaskich, wyjętych z kontekstu historycznego. Mało kto wie, że to byli prawosławni, którzy niekoniecznie dobrowolnie stali się unitami.
Wystawa nie pokazywała etiologii unii – uważa religioznawca z Siedlec. – Są męczennicy i katoliccy, i prawosławni. Obie te grupy są czczone. Nie może być tak, że jest jakiś pojedynek na świętych. Dlatego ta wystawa mnie zaskoczyła – dodaje Mazur.
– Nie pisaliśmy żadnych oświadczeń, bo Kościół prawosławny nie może wpływać na kulturę, ani wtrącać się w politykę – zaznaczył na koniec rzecznik prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej.