Specjalny zespół wciąż bada sprawę wypadku śmigłowca, do którego doszło w marcu na terenie jednostki wojskowej w Białej Podlaskiej. Na koniec powstanie raport, ale nie będzie on podany do publicznej wiadomości.
– Zdarzenie w dalszym ciągu znajduje się w fazie badania przez nas zespół – mówi generał brygady Robert Cierniak, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Eksperci byli na miejscu już dzień po wypadku. Czynności takiego zespołu określa ustawa o prawie lotniczym, a także rozporządzenie MON. W myśl tych przepisów, w toku badań powstać mają ekspertyzy, zbierane są też oświadczenia od załogi śmigłowca. Zespół ma prawo pozyskać zapisy pokładowych rejestratorów mowy.
– Ustalone okoliczności i przyczyny zdarzenia zostaną zawarte w raporcie końcowym, który będzie przedstawiony Ministrowi Obrony Narodowej– zapowiada generał Cierniak. Ma to nastąpić niedługo, jednak raport i tak nie będzie dostępny publicznie.
Do wypadku doszło 6 marca na terenie jednostki wojskowej w Białej Podlaskiej. To miejsce, gdzie kiedyś działało lotnisko. I w trakcie próby przedlotowej śmigłowiec Mi–24 uszkodził podwozie i prawe skrzydło.
Była to maszyna z 56. Bazy Lotniczej w Inowrocławiu. W powietrzu od lat 80. XX wieku. Wiadomo, że takie próby przedlotowe odbywają się przed każdym lotem. Na pokładzie znajdowały się wówczas trzy osoby. Technik trafił na SOR bialskiego szpitala, ale jeszcze tego samego dnia go opuścił.
Wypadek w Białej Podlaskiej był pierwszym poważnym incydentem w Wojsku Polskim od października 2019 roku. Wówczas podczas podejścia do lądowania w Łęczycy rozbił się wielozadaniowy śmigłowiec Mi–8 z 1. Eskadry Lotniczej 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.