Żołnierze Wehrmachtu rozebrali wszystko, nawet fundamenty synagogi. Tak wynika z prowadzonych właśnie badań archeologicznych na placu Szkolny Dwór w Białej Podlaskiej. Ale udało się znaleźć kilka zabytków. Najcenniejszy z nich to fragmenty pisma po hebrajsku, prawdopodobnie Tory.
Od kilku dni archeolog Jacek Tkaczyk przygląda się warstwom ziemi w wykopach na placu Szkolny Dwór w centrum miasta. Nieprzypadkowo w tym miejscu, bo kiedyś stała tu żydowska synagoga, najpierw drewniana, a później murowana.
– Już na samym początku prac okazało się, że synagoga została rozebrana w całości, razem z fundamentami. A cegły mogły być wtórnie wykorzystane przez Niemców. Teren wyrównano później gruzem – przyznaje Tkaczyk.
Chociaż wcześniej liczył, że natrafi tu na wiele pozostałości po kulturze żydowskiej. –To tym bardziej przerażające, że Niemcy chcieli wymazać budynek z tego miejsca, z planów miasta, z historii. Wyniesiono wszystko. Nawet fragmentów talerzy nie ma– zauważa badacz. Ale trzy wykopy pozwalają określić dokładną lokalizację synagogi.
– Wiemy, że frontem była zwrócona do placu Wolności. Miała ponad 21 metrów długości. Przy wejściu był przedsionek, dalej sala modlitewna, nieco niżej, zapewne po schodkach się do niej schodziło. Miała 15 metrów długości–precyzuje Tkaczyk.
Pomimo totalnej rozbiórki, kilka perełek udało się odnaleźć. – W czwartek odkryliśmy fragmenty pisma po hebrajsku, możliwe, że Tory. Pobraliśmy je do konserwacji. Spróbujemy je odczytać i zidentyfikować– zapowiada archeolog. – Mamy też podkówkę pod but wojskowy, niemiecki z II Wojny Światowej. Jest bardzo charakterystyczna – zwraca uwagę Michał Grabowski, numizmatyk, który również pracuje przy tych badaniach. Wydobył z ziemi kilka monet.
– Najstarszy jest szeląg pruski Jerzego Wilhelma z 1633 roku. Są też szelągi Jana Kazimierza i monety rosyjskie– wymienia Grabowski. Jego zdaniem, ciekawym znaleziskiem jest plomba tekstylna. – Prawdopodobnie z XVI wieku. Służyła do przywiązywania pakunków. Świadczy o handlu tekstyliami w mieście– zaznacza.
Archeologów zastanawia skąd przy żydowskiej synagodze znalazł się medalik z Matką Bożą. – Przypuszczamy, że ludność cywilna była przez Niemców zmuszona do prac przy rozbiórce synagogi i zapewne ktoś zgubił– sugeruje Tkaczyk.
Badacze będą na placu Szkolny Dwór jeszcze przez kilka dni. – Później zajmiemy się dokumentacją, sprawozdaniem i opracowaniem zabytków oraz ich konserwacją. Pobraliśmy tez fragmenty tynków do badań– zaznacza archeolog.
Na razie, wiadomo, że pierwszą w tym miejscu drewnianą synagogę Żydzi postawili w II połowie XVII wieku. – Ona była posadowiona na podwalinie kamiennej, do której dotarliśmy. Spłonęła w 1825 roku. Rok później stanęła ta murowana. Miała ciekawy styl architektoniczny, bo nawiązywała do architektury pałacowej. Po bokach były wieże alkierzowe– opisuje nasz rozmówca. Przy okazji badań w tym miejscu, archeolodzy natrafili też na inne warstwy typowo miejskie. – Można więc stwierdzić, że teren był zamieszkały od XVII wieku. Są ślady choćby po innych drewnianych konstrukcjach– precyzuje Tkaczyk.
Prace prowadzone są na zlecenie prywatnego właściciela działki. Kiedyś należała ona do Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. Dotychczas, był tu dziki parking. Na razie nie wiadomo, jakie plany ma właściciel terenu.