Andrzej Kot jest po dwóch zawałach, a jego żona nie pracuje. Teraz ZUS chce zlicytować za długi ich mieszkanie
- Składki płaciłem systematycznie przez 9 lat, bo przychód był spory. Z szaletu korzystali przyjezdni zza wschodniej granicy. Moje problemy zaczęły się, gdy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej - opowiada 62-letni pan Andrzej. - Odbiło się to na moich zarobkach. Średni miesięczny przychód to od 1,3 do 1,5 tys. zł, a ryczałtowa składka na ZUS to blisko 1,1 tys. zł. Przestałem płacić, bo musiałem jakoś wyżywić rodzinę - tłumaczy. Ale nie przestał prowadzić szaletu i mimo wielu monitów, nie zaczął z powrotem płacić składek. Zadłużenie w ZUS urosło do 200 tys. zł.
O pomoc poprosił posła PiS Adama Abramowicza. - To uczciwy człowiek, który chce pracować, ale państwo mu to utrudnia - uważa parlamentarzysta z Białej Podlaskiej. - Opłaca 300 zł za wodę, 200 zł na środki czystości, płaci za dzierżawę szaletu. Zostaje mu ok. 700 zł. Nie korzysta z pomocy MOPS - podkreśla Abramowicz.
Z pomocą posła udało się umorzyć w ZUS część długu. Do zapłaty zostało 50 tys. zł. ZUS chce je odzyskać, licytując 21 stycznia mieszkanie małżeństwa Kotów. - To mój życiowy dorobek. Mój i żony. Kupiliśmy je w 1983 roku. ZUS mi tego mieszkania nie dał - mówi 62-latek.
Poseł Abramowicz 9 stycznia zwrócił się z prośbą do dyrektora ZUS w Lublinie o wstrzymanie licytacji. Powołał się m.in. na "względy społeczne” i "przyczyny zagrażające egzystencji płatnika”. Z jakim skutkiem? - Każdy przedsiębiorca podejmuje działalność na własne ryzyko i na własny rachunek. Musi wziąć pod uwagę, że trzeba płacić składki ubezpieczeniowe. ZUS nie decyduje o wysokości tych składek, ma za to obowiązek egzekwować je dostępnymi metodami - podkreśla rzecznik oddziału ZUS w Lublinie Małgorzata Korba. - Jeszcze zanim poseł skontaktował się z nami w tej sprawie, informowaliśmy pana Andrzeja o możliwości starania się o rozłożenie długu na raty i umorzenie. Umówiliśmy się też na czwartek na spotkanie, żeby omówić sytuację, w jakiej się znalazł i poszukać rozwiązania - dodaje Korba.
Czy rozwiązaniem może być pomoc ze strony Urzędu Miasta? - Już teraz pomagamy temu panu. Zakład Gospodarki Lokalowej dokłada miesięcznie ok. 1 tys. zł na prowadzenie tego szaletu - mówi prezydent Dariusz Stefaniuk. - Na ZUS nie mamy wpływu. Jeżeli to jest działalność biznesowa i ona nie wychodzi, to ja nic nie mogę więcej zrobić - podkreśla prezydent.
- Cały ten system jest zły. Pracuję w Sejmie nad tym by ryczałtowy ZUS zmienić na składkę od dochodu. Tak jest w większości krajów - podkreśla na koniec poseł Abramowicz.