Żeby oszczędzić parę złotych na wywózce śmieci są gotowi zanieczyścić najpiękniejsze miejsca.
- Wysypują śmieci do rowów i do lasów. Potrafią w środku nocy lub nad ranem wywozić odpady pod drzewa. Ale na to jest sposób. Trzeba wprowadzić podatek śmieciowy. Wszyscy powinni go płacić obowiązkowo. A w zamian nie martwić się o wywóz śmieci, bo tym zajmowałaby się gmina. To jedyne wyjście! Tak jest na Zachodzie - mówi pan Sławek z Białej Podlaskiej.
Na razie to mieszkańcy sami muszą zadbać o wywóz nieczystości. Jedni robią to legalnie, inni podrzucają śmieci gdzie się da. I chociaż bialska Straż Miejska kontroluje setki posesji i sprawdza, czy właściciele mają umowy i pokwitowania za wywóz śmieci, to nadal bez trudu można trafić na zanieczyszczane łąki, zarośla i lasy. Henryk Nędziak, zastępca Komendanta Straży Miejskiej, przyznaje, że najgorzej jest z wyrobiskami. Np. przy ul. Rolnej. Ale brudy trafiają też na działki. Tadeusz Cz. znalazł właśnie odpady na swojej posesji przy obwodnicy. - Trudno stwierdzić, kto zrzuca śmieci. Staramy się pomóc właścicielom w ustaleniu, kto zanieczyścił ich teren. Jeśli się nie uda, to na właściciela posesji spada obowiązek uprzątania terenu - mówi Nędziak.
Bywa też, że na własnej działce właściciel znajduje nawet... gruz z budowy. Taką sprawą zajmuje się bialska Delegatura Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. - Właścicielka działki leśnej w pobliżu Rzeczycy złożyła skargę na firmy budowlane. Ktoś nawiózł na jej teren wiele ciężarówek gruzu. Sprawdzaliśmy okoliczne budowy dróg. Wszystkie pracujące tam firmy miały udokumentowaną wywózkę gruzu i innych odpadów. W tej sytuacji właścicielka terenu będzie musiała wynająć firmę detektywistyczną albo sama na własny koszt usunie ten gruz - wyjaśnia Edward Dec, kierownik inspekcji.
Szpetne miejsca wymagają uporządkowania. Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta obiecał, że urzędnicy i strażnicy zajmą się wyjaśnieniem, kto wrzucił duże ilości śmieci do zbiornika wodnego niedaleko Krzny, na dawnej posesji byłego "Pol-Kresu”. W wodzie widać rozpadające się beczki po kwaszonych ogórkach, rozbite szkło i inne odpady.
Krzna też nie jest wolna od nieczystości. Kilka dni temu odbywał się kajakowy spływ tą rzeką. Jego uczestnik dr Marcin Bochenek, opowiada, że natrafił nawet na unoszącą się w wodzie martwą świnię. Mimo to uważa, że rzeka jest czystsza niż przed rokiem.