Dariusz Chwedczuk, bialczanin poszukiwany listem gończym i europejskim nakazem zatrzymania, został schwytany we Francji. Zaszkodziła mu popularność, którą zyskał jako kierowca gwiazd ekranu, takich jak Tom Cruise. Spokoju pozbawił się sam. Grozi mu 12 lat więzienia.
Prokuratura wszczyna śledztwo, ale Chwedczuka nie ma. Sąd każe go aresztować. Ale gagatek wciąż się ukrywa. Gdzie? Podobno w Wielkiej Brytanii. Śledczy zdobywają europejski nakaz zatrzymania. Później nadchodzi kolejna wiadomość: podejrzany jest w USA.
Nowy Jork, 1998 r. Chwedczuk chwyta się różnych zajęć. Pracuje jako barman, później zostaje kierowcą w firmie z limuzynami do wynajęcia.
W 2006 roku postanawia rozkręcić własny interes w tej branży. Kupuje maybacha, auto warte w Polsce milion złotych. Klientów ma nie byle jakich, wśród nich jest słynny aktor Tom Cruise. Polak prosi go o wspólne zdjęcie. - Bardzo się cieszę. Mam świetną pamiątkę - mówi później Dariusz Chwedczuk. Ale to zdjęcie wpędza go w kłopoty.
Uradowany Chwedczuk niesie fotkę do nowojorskiej gazety polonijnej "Nowy Dziennik”. I chwali się swymi klientami. - Jechał ze mną aktor Willem Dafoe, modelka Kate Moss i parę innych osób, które wcześniej widziałem jedynie w kolorowych pismach albo w kinie - wyznaje gazecie. A redakcja poświęca mu 6 maja 2006 roku całą stronę, opisując go jako człowieka sukcesu. Tekst zdobi zdjęcie: Chwedczuk i Cruise.
Lublin, 9 maja. - Nie mamy wątpliwości. Człowiek z fotografii w gazecie to ten sam, którego zdjęcie mamy w liście gończym - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. Dzień później ścigany Dariusz Chwedczuk uśmiecha się z pierwszej strony Dziennika Wschodniego. Prawdziwe oblicze Polaka opisuje też nowojorski "Daily News”. A Chwedczuk już wie, że grunt pali mu się pod nogami. Znika: nie ma go w domu ani firmie. Jego telefon milczy.
Francja, 1 czerwca. Na tym terenie europejski nakaz zatrzymania wystarczy, by schwytać przestępcę. Bialczanin wpada w ręce francuskiej policji. Francuzi sprawdzają, jak znalazł się w ich kraju i po co przyjechał.
- Francuski sąd wyda postanowienie w sprawie przekazania go do Polski. Samolotem zostanie dostarczony do Warszawy. Niedługo otrzymamy w tej sprawie oficjalne dokumenty - powiedział na wczoraj Jacek Drabarek, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Później Chwedczuk trafi przed oblicze prokuratora w Białej Podlaskiej. Czekają na niego trzy zarzuty: napaść na policjanta, zabór mienia i posiadanie broni bez zezwolenia. Grozi za to 12 lat więzienia. •