12 z 58 wystawionych koni udało się sprzedać podczas Zimowej Aukcji na Służewcu. Wydzierżawiona została też utytułowana janowska klacz Pinga.
Kupcy za konie zapłacili w sumie 362 tys. euro. Najwyższą cenę– 240 tys. euro– uzyskała klacz Adelita ze stadniny w Janowie Podlaskim.
O tej aukcji zorganizowanej w sobotę na Służewcu było głośno już od miesiąca. Branża biła na alarm, że na liście znalazły się konie zbyt cenne dla polskiej hodowli. I mowa była właśnie o Adelicie czy Pindze. Ta ostatnia to 15–letnia czempionka świata.
– Kondycja niektórych koni była rzeczywiście nienajlepsza. Prezentacja koni też pozostawia wiele do życzenie– mówi nam fotografka koni, która uczestniczyła w aukcji. – Sama aukcja była długa, nudna. Nie rozumiem też sensu licytacji Adelity czy Bambiny, gdy od początku licytator mówi, że jest oferta na 240 tys. lub 90 tys. euro i czeka na przebicie. W przeciwnym razie, koń zostaje sprzedany temu co oferował. Kto oferował?– zastanawia się fotografka.
Uczestnicy aukcji zwracają też uwagę, że nie byli informowani gdzie trafiają sprzedane konie. – Władza pokazała kolejną zasadę dotyczącą stadnin, że nie ma żadnych zasad. Każdy koń może być w każdej chwili sprzedany, wystarczy zrobić "aukcję", wystarczy, że zgłosi się kupiec i wybierze sobie klacz. Wtedy automatycznie klacz staje się "zbędna" w hodowli, choćby miała nie wiadomo jakie tytuły i osiągnięcia hodowlane – uważa Grażyna Czachorowska–Szczupak, miłośniczka koni, od początku zaangażowana w sprawy stadniny.
Zimową aukcję otworzył minister rolnictwa Jak Krzysztof Ardanowski. – Dziś, podobnie jak kilka miesięcy temu w Janowie pokazujemy, jaka jest prawda o polskich koniach. Nie pozwolę na dalsze kłamstwa szkalujące naszą ojczyznę. Nie było żadnej zapaści hodowli koni w Polsce – stwierdził na początku minister.
– Mamy ogromny zasób koni i chcemy się tym dobrem dzielić, ale za odpowiednią cenę – podkreślił Ardanowski. – Nigdy nie dopuścimy do tego, aby wyprzedawać to co najlepsze.
Szef resprtu zapewniał też, że państwo będzie dalej odpowiadać za zasób genowy, nawet jeżeli będzie konieczność dopłacania do państwowych stadnin.
Grzegorz Czochański p.o. prezes janowskiej stadniny tłumaczył nam, że na aukcję wytypował m.in. te konie, które były już w ofercie aukcji Pride of Poland w tym i w ubiegłym roku. Przypomnijmy, że Stadnina w Janowie Podlaskim ubiegły rok zamknęła ze stratą 3,2 mln zł. Podczas ostatniej aukcji Pride of Poland sprzedano 14 koni za 1,4 mln euro.