Od czternastu miesięcy Małgorzata Markowska jest w śpiączce. Jej mąż nie może pogodzić się z tym, że nikt nie poniósł kary za wypadek, w którym ucierpiała.
Niestety, nie znaleziono żadnego świadka tego wypadku. Dlatego pan Andrzej nadal szuka osoby, która mogła widzieć, jak doszło do zdarzenia.
Przypomnijmy. Do wypadku doszło 28 kwietnia ub. roku obok wsi Błonie na drodze tzw. nadbużance. Pani Małgorzata, pielęgniarka pracująca w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Janowie Podlaskim jechała rowerem na rehabilitację do pacjenta. Uderzył w nią kierowany przez 30-letnią Dorotę H. volkswagen passat, który wyprzedzał rower. Pielęgniarka doznała ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego i trafiła do szpitala. Policjanci ustalili wtedy, że kierująca samochodem była trzeźwa.
– Najłatwiej było przypisać brak ostrożności na drodze mojej żonie, bo zapadła w śpiączkę – mówi pan Andrzej. – Taka sytuacja pogarsza jakiekolwiek starania o przyznanie renty powypadkowej, czy dodatkowych świadczeń.
Zdaniem mężczyzny, jego adwokat podnosił, że szkic miejsca wypadku został niedbale sporządzony bez zaznaczenia miejsca położenia ciała rowerzystki.
Postępowanie w tej sprawie było poddane także kontroli wyższej instancji. – Pokrzywdzona była reprezentowana przez adwokata. Sąd badał zażalenie i je oddalił. W każdej chwili jednak pełnomocnik poszkodowanej ma prawo wnieść o podjęcie postępowania – mówi Joanna Kozłowska, prokurator rejonowy w Białej Podlaskiej.
Pani Małgorzata od ponad roku przebywa w domu. W trudnej sytuacji rodzinie Markowskich pomagają dwie fundacje m.in. Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Słoneczko”. Datki na rehabilitację kobiety zbierali także radni samorządu powiatowego i Starostwa Powiatowego w Białej Podlaskiej.
– Zorganizowaliśmy też zbiórkę w naszym kościele, gdzie zebrano ok. 5 tys. zł – podkreśla Ryszard Boś, radny powiatowy z Janowa Podlaskiego.
– Małgosia zasłużyła na dobrą opiekę. Kiedy była zdrowa, opiekowała się wieloma ludźmi – dodaje pan Andrzej.