Barbara Waszczuk odwołana kilka dni ze stanowiska prezesa PEC jest oburzona sposobem rozwiązania z nią umowy o pracę. Nie może pogodzić się z wyjaśnieniami prezydenta, że jedną z przyczyn zmian personalnych były nieprawidłowości przy zakupie 5 tys. ton węgla.
– W czasie niefortunnego przetargu na opał żona była na urlopie. Przebywała akurat w Nałęczowie. To jej zastępcy dokonywali zakupów. Ale władza o tym zapomniała, powołując do Rady Nadzorczej spółki komunalnej „Zieleń” panią wiceprezes. Jakże można żonie stawiać zarzuty, a osobom współodpowiedzialnym za stan przedsiębiorstwa dawać takie rekompensaty – mówi rozgoryczony.
Waszczuk dodaje, że jego małżonka nie otrzymała na piśmie żadnej decyzji o odwołaniu. Nie ma więc żadnych możliwości, żeby się od niej odwołać.
Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta Białej Podlaskiej, wyjaśnia, że o odwołaniu prezes decydowała Rada Nadzorcza PEC, a nie miasto.
– Pani Barbara Waszczuk była obecna podczas obrad. Otrzymała nawet kwiaty i wykonano pamiątkowe zdjęcie. Wszystko było zgodne z prawem. W błysku fleszów. Natomiast odchodząca ze stanowiska wiceprezesa Bożenna Dymidziuk ukończyła specjalny kurs dla członków rad nadzorczych i dlatego powierzyliśmy jej tę funkcję w „Zieleni”. Tam otrzyma tylko symboliczne wynagrodzenie – mówi Somerlik.
Z kolei Aleksander Witt Kompa, nowy prezes PEC zapowiada, że zbada dokładnie okoliczności zakupu węgla nie z przetargu, a od pośrednika.
– Ustalimy, jaka była odpowiedzialność poszczególnych osób, a wyniki przedstawimy Radzie Nadzorczej. Ale teraz ważniejsze jest dla nas opracowanie programu oszczędnościowego. Nasze przychody gwałtownie spadły. Bloki spółdzielcze zostały ocieplone i opomiarowane. Upadło kilka zakładów, dużych odbiorców. Konieczne są duże oszczędności, a nawet zwolnienia. Dobrze, że pracownicy rozumieją naszą sytuację – mówi prezes.