Coraz gorzej jest z jakością odzieży, bielizny, a nawet obrusów i ścierek. To, co jest według metki stuprocentową bawełną, bywa w połowie plastikiem, a to tylko jedna z wpadek – alarmuje Inspekcja Handlowa, która zakwestionowała... aż jedną trzecią badanych towarów
Inspektorzy wkroczyli do blisko 300 sklepów w całej Polsce, ponad 60 hurtowni, a nawet do producentów i importerów. Czytali metki, sprawdzali rozmiary, a część towarów zawozili do badań w specjalistycznym laboratorium. Odkryli aż za dużo.
– Uchybień było znacznie więcej niż rok wcześniej – informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, któremu podlegają inspektorzy handlowi. Rok temu podpadła im ponad jedna czwarta produktów. W tym roku już ponad 34 proc.
To, że gdzieniegdzie znalazła się dziura, że były jakieś zgrubienia, albo „poszło oczko”, to jeszcze drobiazg. Ale nie jest już drobiazgiem fakt, że metki kłamią na potęgę, co potwierdziły badania w laboratorium, gdzie czarno na białym widać, co jest obiecaną bawełną, a co nie.
Co się okazało? – Sprzedawca zapewniał na etykiecie, że bluza uszyta jest w 100 proc. z bawełny. Badania laboratoryjne wykazały, że bawełny jest w niej niewiele ponad 50 proc., reszta to poliester – informuje urząd. Inny przykład? – Koszula męska miała być wykonana w 65 proc. z bawełny, a w 35 proc. z poliestru. Było dokładnie odwrotnie.
Metki sprawdzano w całej Polsce. Inspektorom z Lublina wpadł w oko na przykład garnitur, który inny skład miał podany na etykiecie, a inny na wszywce.
Ponad połowa przebadanych wyrobów pończoszniczych, takich jak skarpety i rajstopy, czy ponad 40 proc. bielizny nocnej miały odmienny skład surowcowy od podanego na metce, etykiecie lub opakowaniu, a dotyczyło to zwłaszcza wyrobów spoza Unii Europejskiej. Najgorzej wypadły ścierki i obrusy.
A szczególnie te z oznaczeniem „plamoodporne”, które w laboratorium pobrudzono i uprano. W 89 proc. obiecana „plamoodporność” okazała się fikcją.
Jeżeli weźmie się pod uwagę wszystkie nieprawidłowości (nie tylko zafałszowany skład), najmniej zastrzeżeń budzą towary z innych niż Polska krajów Unii Europejskiej (zakwestionowano 15 proc. towaru). Polska produkcja wypada gorzej (23 proc. nieprawidłowości), a najsłabszej jakości są towary pochodzące spoza Unii Europejskiej (zakwestionowano 52 proc. wyrobów).
Czy będzie lepiej? Odpowiedzi nie znamy, ale przytoczymy jeszcze dwie inne liczby z raportu. Inspekcja Handlowa wlepiła zaledwie siedem mandatów na łączną kwotę... 800 złotych. Najczęściej prosiła o zmianę oznaczeń. Prosiła o to również przed rokiem, mimo to nieprawidłowości przybyło.