W Polsce wciąż panuje wzór fałszywej skromności. "Ależ, dziękuję bardzo...”, "To nie tylko moja zasługa...” Itp., itd. Pora z tym skończyć!
Pierwszy krok, to ocena własnej sytuacji zawodowej. Nie bez znaczenia jest wiek, doświadczenie i staż pracy w firmie, choć z drugiej strony nie można powiedzieć, że podwyżka należy się wyłącznie tym starszym, bardziej doświadczonym czy zasiedziałym. Ale jest jeden wspólny mianownik - poczucie, że zarabiasz mniej, niż jest warta Twoja praca.
Nie daj się wykorzystywać
Odpowiedni dzień i godzina
- W wielu firmach jednoznacznie ustala się, w jakich okresach można podejmować rozmowy o wysokości płac. Najczęściej są to terminy zbieżne z okresem podsumowań kwartalnych, półrocznych bądź rocznych. Dzięki temu obie strony, zarówno pracownicy, jak i pracodawcy, mogą przygotować się do negocjacji - mówi Przemysław Gacek, prezes Grupy Pracuj.
Masz zatem miesiąc, teraz wybierz dzień. Jeżeli szef nienawidzi poniedziałków, zapomnij o tym terminie, bo zamiast "być może” usłyszysz stanowcze NIE! Nie wybieraj dni, kiedy szef ma szczególnie dużo spotkań - nie będzie miał dla Ciebie czasu. Piątek również bywa złym wyborem, bo wtedy każdy myśli o weekendzie i nie ma nastroju na poważne rozmowy. Zatem zostają Ci dni od wtorku do czwartku.
Teraz godzina - szef nie powinien być głodny (będzie rozdrażniony) ani tuż po posiłku (będzie rozleniwiony). Zatem pomiędzy 10 a 12 będzie w sam raz.
I najważniejsze - na taką rozmowę nie wpada się bez zapowiedzi. Umów się odpowiednio wcześnie.
Jedno zero więcej
- Warto na początku negocjacji podać kwotę o 10-15 proc. wyższą od naprawdę oczekiwanej i co najmniej raz sprzeciwić się niższej propozycji złożonej przez pracodawcę - wylicza Przemysław Gacek.
OK, ale wciąż nie wiesz, jaka jest ta "oczekiwana przez Ciebie” kwota. Odpowiedź jest prosta: najbezpieczniejsze jest 25 procent. Zarabiając 2000 netto, chcesz 500 złotych więcej + 15 proc. do negocjacji, co daje w sumie 600 zł (po zaokrągleniu). Pracodawca mówi: 400 i ani złotówki więcej. Na co Ty rezolutnie: niech będzie 500. I wszyscy są zadowoleni!
Czarny scenariusz
Po pierwsze - ma taką strategię i za pierwszym razem zawsze odmawia. Wtedy wystarczy odrobina konsekwencji (czytaj: powtórka z podwyżki w następnym kwartale).
Po drugie - w jego ocenie nie zasługujesz na podwyżkę. Wtedy wystarczy, że go przekonasz, jak bardzo się myli.
Po trzecie - naprawdę myśli, że na Twoje miejsce są setki chętnych, równie dobrze wykształconych i doświadczonych. Wtedy wystarczy, że uświadomisz mu, iż te setki chętnych, już od dawna pracują w Irlandii, a setki następnych wyjadą wkrótce do Holandii.