Rozmowa z Zofią Ślotałą, właścicielką marki Petite Maison, a prywatnie synową Riada Haidara ordynatora bialskiej neonatologii. Ślotała była gościem wydarzenia Aktywna Mama w Białej Podlaskiej.
Jak to się stało że zajęła się pani ubrankami dla dzieci ?
Zawsze zajmowałam się modą, w tym kierunku jestem wykształcona. Wcześniej była to stylizacja gwiazd czy sesji zdjęciowych. Zarzekałam się nawet że nigdy nie będę projektowała. Ale gdy urodziłam swoją córkę Ranię i chrzciłam ją, zresztą w Białej Podlaskiej, nie mogłam znaleźć dla niej żadnego stroju który by mi się podobał. A do tego byłby dobrej jakości. Stąd wziął się pomysł aby stworzyć markę z eleganckimi ubrankami na specjalne okazje, takie jak chrzciny czy komunie. Petite Maison istnieje już rok na rynku.
W takim razie jak firma sobie radzi na polskim rynku?
To się sprawdza. Na początku myślałam aby celować w rynek zagraniczny. Ale okazało się że Polacy chętnie wydają pieniądze na coś dobrej jakości. Coraz częściej szyjemy na specjalne zamówienia, rzeczy spersonalizowane. To za każdym razem wyzwanie , bo muszę dostosować projekt do dziecka.
To spełnienie pani marzeń?
Niesamowite jest to że od pomysłu który miałam w głowie i logo, które sobie naszkicowałam, doszłam do tego że mam teraz własną firmą, pracownie, zatrudniam krawcowe, tworzę kolekcje i absolutnie spełniam się i odnajduję w tym co robię. Cieszę się też że widzi to Rania, moja córka. Firma pochłonęła cały mój czas, zaczęła się prężnie rozwijać i dlatego póki co stylizacja jest w odstawce.
W social mediach pokazuje pani że jest aktywna nie tylko zawodowo, ale również fizycznie
Staram się być aktywna, bo sprawia mi to przyjemność, dlatego tym się dzielę. Praca daje mi dużo możliwości, na przykład ostatnio byłam na targach we Florencji i sprowadzę stamtąd buciki dla dzieci, które trafią do kolekcji. Dodatkowo staram się być aktywna fizycznie, chcę żeby inne mamy to widziały, bo dostaję od nich sporo wiadomości. Zwłaszcza gdy na przykład wrzucam instastory o tym że mam pobudkę o godz. 5:30 rano, bo mój syn lubi tak wstawać.
Jest pani rodzinnie związana z Białą Podlaską i Borsukami. Bywa pani tutaj?
Głównie przyjeżdżamy do Borsuk, bo dzieci uwielbiają tam być. Ale przy okazji zaglądam też do krawcowych, bo tutaj też szyję ubranka dla Petite Maison. Albo na oddział mojego teścia, który jest na światowym poziomie. Połowę lata spędzę pewnie w Borsukach.
Dziękuję za rozmowę.