Dziś mija termin składania wniosków o unijne dopłaty. Rolnicy ustawiają się w kolejkach. I złorzeczą - bo nie wszyscy dostali pieniądze za ubiegły rok.
- Uwierzyliśmy słowom ministra, ale zamiast pieniędzy mamy tylko nerwy - mówią rolnicy stojący przed biurem w Elizówce. Jak obietnice mają się do praktyki? Nijak - świadczy o tym przykład Ewy i Krzysztofa Mistalów z Kolonii Biskupie.
- Jeszcze 15 lutego otrzymaliśmy decyzję o przyznaniu nam dopłat obszarowych za ubiegły rok - mówi Krzysztof Mistal. - Ucieszyliśmy się. Od tamtej pory wciąż czekamy. Nie ukrywam, z coraz większą niecierpliwością, bo nie od dziś wiadomo, że wiosna to czas inwestycji w ziemię. Pieniądze potrzebne są na siewy, nawozy, środki ochrony roślin. Tymczasem pierwsze prace już się kończą, a na koncie nadal pusto.
- Beneficjent może być pewny, że otrzyma swoje pieniądze w tym terminie - zapewnia Marek Skomorowski, kierownik Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - Sprawdziłem w systemie komputerowym, że wniosek państwa Mistal wciąż czeka w centrali na realizację. Jak wiele innych z całego kraju. Ustawowy termin wypłat zaczyna się 1 grudnia danego roku, a kończy 30 czerwca następnego - wyjaśnia Skomorowski.
Rola urzędników biura powiatowego czy regionalnego kończy się w momencie sporządzenia decyzji i list wypłat, które z całego kraju przesyłane są do Warszawy. Na konto bankowe pieniądze przekazywane są bowiem przez departament wypłat centrali ARiMR.
Marta Wójcik, rzeczniczka oddziału regionalnego agencji mówi, że nie ma informacji, ilu rolników z Lubelszczyzny otrzymało już pieniądze. Powinno się to odbyć w ciągu kilku tygodni od wydania decyzji. Jeśli są wątpliwości najlepiej wysłać do agencji pytanie drogą elektroniczną pod adresem arimr.info@doplaty.pl, koniecznie podając numer ewidencyjny, bo na nim opiera się system. Odpowiedź przyjdzie tą samą drogą.