W przyszłym roku restauracje będą masowo upadać – prognozuje Jacek Jakubczak, prezes Stowarzyszenia Lubelskich Kucharzy. Restauracje szukają ratunku w nowych pomysłach na działalność. Są takie, które zamiast na obiad zapraszają… do pracy.
– Bez gości restauracje umierają – nie ma wątpliwości prezes Stowarzyszenia Lubelskich Kucharzy. – Lokale, które serwowały dania na wynos, mogą to robić w dalszym ciągu. Restauracje hotelowe czy lokale wyższej klasy, w których nie było to praktykowane, mają z tym problem.
Jacek Jakubczak o sytuacji w branży rozmawia codziennie z innymi kucharzami i właścicielami restauracji. I coraz częściej słyszy, że ktoś został zwolniony, że jakaś restauracja przymierza się do likwidacji.
Restauracje ciągle szukają nowych pomysłów na zarobek. Sprzedają na wynos kawę i kanapki, oferują zestawy przystawek na „domówki” czy abonamenty obiadowe dla seniorów.
Lubelska restauracja Insomnia oferuje wynajem stolików do pracy zdalnej.
– Pomysł na coworking padł w we wtorek, a w środę zaczęliśmy przyjmować zamówienia. Jest już kilku chętnych, a liczymy na to, że odzew będzie jeszcze większy – mówi Natalia Kozłowska, współwłaścicielka lokalu. I tłumaczy, że miejsce do zdalnej pracy na dwie godziny kosztuje za 25 zł. W cenie jest kawa i przekąska np. ciastko lub kanapka. Do tego dostęp do wi-fi, zasilania i drukarki. W razie potrzeby znajdzie się nawet wolny notes czy długopis. – Nie możemy serwować w restauracji posiłków. Te dostarczamy tylko w dostawie. Możemy za zaoferować miejsce do zdalnej pracy czy nauki. Na korepetycje czy spotkania służbowe.
– Nikt nie ma oszczędności stanowiących studnię bez dnia. Właściciele restauracji stają teraz przed dylematem, czy zapłacić pracownikom czy dostawcom – mówi Jacek Jabubczak. – Lokale zamknięto w piątek gdy wszyscy mieli już towar na weekend. Te rzeczy zamrożono, a ich dostawcy upominają się teraz o gotówkę.
Zdaniem Jakubczaka, gdyby teraz padła decyzja o otwarciu restauracji to te mogłyby się jeszcze odbić od dna. Grudzień to czas bardzo dobrych zysków związanych m.in. z zamówieniami świątecznymi, imprezami integracyjnymi tzw. śledzikami czy świątecznymi pobytami w hotelach.
– Ale szansa na to jest praktycznie żadna więc w styczniu czeka nas wysyp zamykania lokali – prognozuje.