– Jak ceny nie spadną to miasto zbuduje własną stację z tanim paliwem – zapowiada burmistrz Włodawy.
W mieście są dwie stacje paliw, trzecia działa na trasie wylotowej w kierunku jeziora Białego. We wszystkich ceny sporo wyższe od tych w pobliskim Chełmie, Wisznicach czy Lublinie.
– I to nawet o 30-40 groszy – mówi Rafał z Włodawy. – A czasami nawet więcej. Jak jadę do teściów w Chełmie albo siostry w Warszawie to tankuję tylko tyle żeby dojechać. Im dalej od Włodawy, tym jest taniej.
– Mamy najdroższe paliwo w okolicy i skutki tego nasi mieszkańcy odczuwają coraz bardziej. Planuję spotkanie z właścicielami włodawskich stacji paliw. Poproszę ich, żeby rozważyli obniżenie cen – zapowiada burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński.
Gdyby nie udało się dojść do porozumienia burmistrz ma plan B.
– Uruchomimy własną stację! W ten sposób będziemy mieli realny wpływ na ceny, bo sami ustalimy dostawcę i marżę – zapowiada Muszyński.
Operatorem stacji paliw miałaby być miejska spółka. Podobnie jak ma to miejsce w innych miastach, gdzie samorządy zdecydowały się na takie rozwiązanie.
W Zakopanem Miejski Zakład Komunalny uruchomił samoobsługową stację na placu zajezdni miejskich autobusów. Przebudowa dystrybutorów, które wcześniej tankowały autobusy, kosztowała 2 mln zł, ale już w pierwszym tygodniu działalności stacja miała 4 tysiące klientów.
W Stalowej Woli swego czasu mówiło się wręcz o zmowie cenowej. Po roku działalności miejskiej stacji paliw, właściciele innych również obniżyli ceny. Z kolei w Płocku z krążył nawet dowcip, że paliwo jest najdroższe w Polsce, bo jest... najświeższe. Spółka Komunikacja Miejska uruchomiła miejską stację już kilkanaście lat temu. Ceny benzyny i oleju napędowego na innych stacjach spadły.
– Sądzę, że Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej poradzi sobie z tym zadaniem. Spółka dysponuje terenem przy ul. Żołnierzy WiN – mówi burmistrz Włodawy. – Mamy już parę pomysłów, np. wprowadzimy dla włodawian programy lojalnościowe.