Wulgarne hasła, prawdopodobnie nielegalne zgromadzenia z udziałem bardzo młodych ludzi, a nawet atak na Kościół. Tak zdaniem niektórych kraśnickich radnych sympatyzujących z Prawem i Sprawiedliwością wyglądają manifestacje kobiet w mieście. Zdaniem policji, protesty, które miały miejsce do soboty w Kraśniku i Annopolu, odbyły się "bez większych zakłóceń"
– Kto wydał zgodę na manifestacje w Kraśniku w czasie nasilonej epidemii, w strefie czerwonej, bez zachowania dystansu, z narażeniem zdrowia i życia uczestników i ich rodzin? – dopytywała na czwartkowej sesji Rady Miasta Kraśnik radna Wioletta Kudła (klub radnych Prawa i Sprawiedliwości). – A skoro nie było zgody, to dlaczego policja nie zakończyła zgromadzenia? W manifestacji wzięła udział liczna rzesza młodzieży.
Radna, która jest lekarką, udowadniała, że „to nie są żarty”, że „brakuje miejsc w szpitalach” i że „wiele jest powikłań”. Ubolewała także, że w protestach uczestniczyło „wielu radnych”. – O jakim bezpieczeństwie mówimy, skoro wirus przenosi się drogą kropelkową? – denerwowała się i apelowała do tych radnych o „opamiętanie się” i „odpowiedzialność za zdrowie mieszkańców”.
Radnej wtórowali jej klubowi koledzy. – Dlaczego przy tych wulgaryzmach nie zareagowaliście? Nie zwróciliście im uwagi? – oburzał się radny Zbigniew Bartysiak, który podkreślał, że na proteście było „bardzo dużo młodych ludzi”. – Zadowoleni jesteście, bo chcecie obalać rządy, a to robi się za pomocą karty wyborczej. Wyciągacie młodych ludzi na ulice i przygotowujecie ich do wyborów. Czy wam się to uda? To się okaże. Przy wyborach prezydenckich też chcieliście wygrać, ale przegraliście. Miejmy nadzieję, że z katolickim narodem polskim nie wygracie. Z Panem Bogiem również nie wygracie.
– To nie były przekleństwa, to była forma ekspresji, forma wyrazu, wypowiedzi uczestników, ich reakcje. Kobiety wyszły na ulice i miały do tego prawo – podkreślał radny Jacek Michalczyk (klub radnych burmistrza Porozumienie i Rozwój), który bierze udział w manifestacjach. – Dlaczego policja nie interweniowała? Policjanci stanęli na wysokości zadania. Policja ochroniła, była na miejscu i pomogła – zaznaczył radny Michalczyk, dodając, że w środę na marszu dziękował za to funkcjonariuszom.
Stanowczo zaprzeczał, aby którykolwiek z radnych namawiał uczestników do atakowania kogoś. – Nikt z nas nie nawołuje do agresji. Nikt z nas nie nawołuje do tego, aby atakować księdza czy kościół, ani do tego, aby mazać po murach. I zaznaczył, że jeśli takie sytuacje się zdarzają, to stoją za tym wandale i że takie czyny nie powinny mieć miejsca i zawsze będą tępione.
Radna Agnieszka Lenart (SLD), która także bierze udział w strajku kobiet, odpierała zaś zarzut, że to radni wyciągają ludzi na protesty. – To polskie władze, w środku pandemii, wtedy kiedy powinny się zaopiekować nami jak najmocniej, wypowiedziały Polkom ideologiczną wojnę. Odebrały im prawa – podkreślała radna. – Kraśnik nie jest jedynym miastem. Na ulicę wychodzi cała Polska. Większe i mniejsze miasta. A co mamy robić? Siedzieć w domu, schować się w szafie i czekać aż będą nam odbierane kolejne prawa? Jedno po drugim.
Wskazywała też, że odbywające się w mieście manifestacje to „spontaniczna, oddolna inicjatywa”.
– Do burmistrza miasta nie wpływały wnioski o zorganizowanie imprezy masowej – potwierdza Daniel Niedziałek z Biura Burmistrza. – W przypadku obu kraśnickich manifestacji, związanych z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, na miejscu była policja, która zabezpieczała porządek podczas zgromadzeń. Dotąd policja w całym kraju nie interweniowała w związku z nieprzestrzeganiem obostrzeń epidemicznych dotyczących wielkości zgromadzeń, także tych spontanicznych. Duże kontrowersje, podobnie jak w innych miastach, budziły wznoszone hasła. Znalazło to swój wyraz podczas ostatniej burzliwej sesji Rady Miasta, bowiem w tych manifestacjach uczestniczyli także radni. Mamy nadzieję, że kolejne protesty w Kraśniku będą przebiegać w spokojnej atmosferze i nie dojdzie u nas do żadnych incydentów, a uczestnicy zgromadzeń, reprezentujący różne strony tego konfliktu, okażą sobie wzajemny szacunek i będą przestrzegać zasad bezpieczeństwa.
– Wszystkie protesty (do piątku włącznie – red.) organizowane w Kraśniku i Annopolu przebiegły bez większych zakłóceń – mówi mł. asp. Paweł Cieliczko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku. I podlicza: W Annopolu dwie osoby zostały ukarane mandatem karnym za spożywanie alkoholu w miejscu do tego nieprzeznaczonym. W Kraśniku (chodzi o poniedziałkowy protest – red.) w stosunku do jednej z osób został skierowany do sądu wniosek o ukaranie za używanie w miejscu publicznym słów powszechnie uważanych za obraźliwe, a także za brak maseczki.