Motor Lublin zakończy kapitalny 2024 rok meczem w Częstochowie. Na inaugurację sezonu 24/25 beniaminek przegrał u siebie z Rakowem 0:2. Drużyna Mateusza Stolarskiego przystąpi jednak do rewanżu po czterech kolejnych zwycięstwach. I chociaż zmierzy się na wyjeździe z wiceliderem tabeli, to nie chce wracać do domu z pustymi rękami. Spotkanie zaplanowano na sobotę (godz. 20.15). Transmisja w Canal+ Sport 3
Raków z pięciu ostatnich meczów wygrał tylko dwa. Trzeba jednak od razu dodać, że żadnego spotkania też nie przegrał. „Medaliki” mają najlepszą defensywę w całej lidze – Zoran Arsenić i spółka stracili zaledwie dziewięć goli. A w ośmiu meczach u siebie jedynie cztery. Sporo dzieje się też w okolicach 90 minuty. Na siedem ostatnich występów, aż w pięciu Raków strzelał gole w samej końcówce.
To działa jednak także w drugą stronę, bo np. tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Adrian Dalmau strzelił na 1:1 i wywalczył punkt dla Korony Kielce. Afimico Pululu dał z kolei remis 2:2 Jagielloni Białystok po tym, jak zdobył gola w... 11. dodatkowej minucie zawodów. Ostatniej porażki ekipa spod Jasnej Góry doznała 30 sierpnia – 0:1 u siebie z Piastem Gliwice, po golu z 98 minuty. Prawdziwym dżokerem w talii trenera Marka Papszuna jest brat cioteczny Erlinga Halanda, czyli Jonatan Braut Brunes. Norweg ma na koncie cztery bramki, a trzy z nich strzelał w doliczonym czasie gry.
Jakiego meczu w sobotę spodziewa się trener Mateusz Stolarski? – My musimy sobie zdawać sprawę, że przeciwnicy będą nas bardziej szanować i podchodzić z większym respektem ze względu na wyniki, musimy się do tego zaadaptować i temu sprostać. Raków to klasowa drużyna, z 10 meczów wygrali siedem i trzy zremisowali. To drużyna, która każdego szanuje tak samo i podchodzi zadaniowo. Chce wykonać swoje zadania, przygotować i nie liczyć na szczęście, czy że pokona przeciwnika jakością. Tym przygotowaniem spowodują, że to będzie taki sam mecz, jak było na początku sezonu – zapowiada Mateusz Stolarski.
I dodaje, że liczy na udane zakończenie roku w wykonaniu swoich piłkarzy. – Moment będzie inny, wtedy nie byliśmy pewni co czeka nas w ekstraklasie, uczyliśmy się tej ligi i dalej się uczymy, ale podchodzimy z innej pozycji. Po prostu przeciwnicy na pewno widzą, jaką wykonujemy swoją prace, jak piłkarze pokonują swoje ograniczenia. Spodziewamy się trudnego meczu, bo Raków może też grać o lidera. Mamy świadomość, że jedziemy na ciężki teren, ale chcemy dobrze zakończyć rok – zapowiada opiekun żółto-biało-niebieskich.
W podobnym tonie wypowiada się Kacper Rosa, jeden z bohaterów poniedziałkowego spotkania z Radomiakiem. – Może nie będzie chęci rewanżu za porażkę na inaugurację, ale bardziej chęć podtrzymania naszej dobrej serii. Chcemy też udanie zakończyć rok, no i przede wszystkim dać radość naszym kibicom – wyjaśnia popularny „Rosi”.