Po przewrocie majowym zainteresowania służb śledczych poszerzyły się o opozycję piłsudczykowską. Obserwacjom i kontrolom podlegały ugrupowania, stowarzyszenia i partie polityczne, które mogły zaburzyć „utopijny ład”.
Służby z regionu przez cały okres międzywojenny zajęte były zwalczaniem ruchów komunistycznych i nacjonalistycznych. Dziennikarze w 1933 roku donosili np. o „Bardzo ciekawym procesie komunistycznym”. Na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób z spośród lubelskiej inteligencji żydowskiej. Wśród nich pojawił się – były dyrektor gimnazjum, technik dentystyczny, maturzysta, student prawa i biuralista. Jak czytamy:
„Oskarżeni swą antypaństwową działalność rozwijali w Lublinie. Pod płaszczykiem urządzania odczytów w kółku literackim Ż.A.K.L. (Żydowskie Akademickie Koło Literackie), prowadzili akcję agitacyjną za wstępowaniem do szeregów Komunistycznej Partii Polskiej. Po trzydniowej rozprawie sąd wydał kary od 2 do 10 lat więzienia. Wszyscy oskarżeni stracili również prawa obywatelskie na 10 lat” („Express Lubelski i Wołyński 1933, nr 212).
Procesy i morderstwa
Lubelska prasa często informowała o kolportażu nielegalnych treści. Aby ograniczyć niepożądaną działalność, policja skrupulatnie gromadziła informacje o budzących podejrzenie osobach, a następnie zapobiegliwie je zatrzymywała lub aresztowała. Organy śledcze obserwowały również działalność polityków. Niesprzyjającym parlamentarzystom najczęściej zarzucano podburzanie do zmian ustroju, agitację antypaństwową, uchylanie się od obowiązku wojskowego, znieważenie urzędnika, czy wspieranie ugrupowań komunistycznych.
Wśród procesów, które przewijały się w lubelskiej prasie wielokrotnie była wspominana sprawa o zniesławienie. Stanisław Lis–Błoński działacz BBWR oskarżał Adama Zajączkowskiego o przedstawianie fałszywych informacji na jego temat. Oskarżony miał upowszechniać w mieście ulotki m.in. o rzekomo fałszywych zeznaniach polityka, które przyczyniły się do ogłoszenia wyroków śmierci. Lis–Błoński, który nie zgadzał się z tymi tezami, wytoczył proces, który w wyniku odwołań przewijał się przez ostatnie lata przed wybuchem wojny.
Działalność „wywrotową” prowadzili przeważnie działacze Komunistycznej Partii Polski. Z kolei działalność „antypaństwowa” miała być charakterystyczna dla Ukraińców, Białorusinów i Żydów o poglądach nacjonalistycznych. Gazeta donosiła np. o krwawym mordzie politycznym w Siedlcach, którego ofiarą padł żydowski szewc. Jak dywagowano – zamordowany miał w swoim czasie kontakt z organizacjami prowadzącymi konspirację. Gdy współpraca osłabła, zdecydowano się po prostu pozbyć niewygodnego człowieka. Jak przypuszczają dziennikarze – zapewne na podstawie wyroku partyjnego to morderstwo zostało wykonane. „Należy się jednak spodziewać, że policja wytęży wszystkie swe siły, aby schwytać morderców i postawić ich przed oblicze sprawiedliwości” (Express Lubelski i Wołyński 1933, nr17).
Poezja skonfiskowana
W „Expressie Lubelskim i Wołyńskim” można znaleźć m.in. informacje o procesach znanych literatów i dziennikarzy. W artykule z 1933 roku prasa donosi o wykryciu działalności antypaństwowej „pod płaszczykiem odczytów w kółku literackim”. W tym przypadku oskarżona została żydowska inteligencja. Proces sądowy spotkał również w podobnym czasie Józefa Łobodowskiego, którego tomik poezji uległ konfiskacie. Jak czytamy w gazecie:
„W dniu dzisiejszym Wydział Karny lubelskiego Sądu Okręgowego rozpatrywać będzie dwie sprawy literackie. W pierwszej sprawie jako oskarżony występuje młody poeta p. Józef Łobodowski, którego pierwszy wydany tom poezji O czerwonej krwi uległ konfiskacie. W drugim procesie występują jako oskarżeni pp. Łobodowski i Falandysz. Sprawa przedstawia się następująco. W wydanej przez p. Falandysza Trybunie będącej organem Związku Młodzieży Demokratycznej ukazał się wiersz p. Łobodowskiego p.t. Słowo o prokuraturze. Wiersz uległ konfiskacie i stał się przyczyną procesu. Wreszcie w dniu 7 lutego br. w wydziale odwoławczym lubelskiego sądu okręgowego rozpatrywana będzie sprawa p. Felika Petruczynika. Napisał on i wydał w swoim czasie książkę pt. Lot bez skrzydeł („Express Lubelski i Wołyński” 1933, nr 31).
Konstytucja marcowa z 1921 roku wprowadziła cenzurę represyjną, ograniczającą wolność wypowiedzi. Sytuacja nasiliła się po 1926 roku, kiedy to zintensyfikowano cenzurę w mediach. Wydawnictwa mogły się spotkać z karami finansowymi, a nawet aresztowaniem dziennikarzy. Taka sytuacja dotyczyła m.in. lubelskich „Barykad”. Wyroki za przestępstwa na tle politycznym były surowe. Józef Łobodowski nie miał więc łatwego życia. W latach 30. wydał kilka tomów poezji, z której większość została skonfiskowana. Sam twórca wkrótce został aresztowany, o czym skrupulatnie donosiła prasa:
„Ostatnio redagował on i wydawał w Lublinie pismo noszące tytuł barykady. Drugi numer tego pisma został skonfiskowany. W tych dniach Łobodowski wydał dodatek dwutygodniowy do barykad zawierający szereg artykułów o treści politycznej i społecznej. Dodatek ten uległ także konfiskacie i spowodował wydanie nakazu zatrzymania p. Łobodowskiego”. Literat miał się zgłosić na policję dobrowolnie, po czym został przekazany do dyspozycji śledczych („Express Lubelski i Wołyński 1933, nr 18).