Samorządowcy z Markuszowa chcą poszerzyć granice swojej gminy. Spór dotyczy części miejscowości Przybysławice oraz jeziora Duży Ług, które od lat należą do sąsiedniego Garbowa. Władze tego ostatniego niczego oddawać jednak nie chcą. Jeśli aneksja się uda, zmianie ulegną granice dwóch powiatów.
Pod koniec stycznia z inicjatywy markuszowskich radnych przyjęto uchwałę intencyjną o zamiarze przyłączenia do gminy Markuszów części gruntów leżących w gminie Garbów w powiecie lubelskim. Chodzi o kilka domów w spornej części Przybysławic zwanej Cezarynem, zakłady zbożowe oraz jezioro Duży Ług.
Jak argumentują samorządowcy z Markuszowa, mieszkańcy z domów, o które chodzi, z ich gminą są związani bardziej, niż ze swoją własną. Jednym słowem – do Markuszowa jeżdżą częściej, niż do Garbowa i to właśnie w tej pierwszej miejscowości znajduje się ich „centrum życiowe”, jak nazwali to radni.
Treść przyjętej już uchwały została przesłana do Garbowa (wraz z prośbą o wyrysy działek), a także do władz powiatu lubelskiego i Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Wójt Markuszowa podjął się wyzwania przeprowadzenia tego procesu, ale sam do tego zagadnienia podchodzi dość sceptycznie.
– Jestem zobligowany do działań w tej sprawie uchwałą rady gminy, ale prywatnie uważam, że nie jest to obecnie sprawa najwyższej wagi – ocenia wójt Leszek Łuczywek.
Całe zamieszanie żartem nazywa natomiast Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów. – Uważam, że jest to zupełnie nieprzemyślane i nieuzasadnione posunięcie. Nikt by na tym nie zyskał, a koszty zmian byłyby wysokie. Przecież chodzi o granice dwóch powiatów (lubelskiego, w którym leży Garbów i puławskiego, w którym leży Markuszów – red.), co wiązałoby się z koniecznością aktualizacji map geodezyjnych itd. Moim zdaniem jest to inicjatywa pozbawiona sensu – ocenia Firlej. – Poza tym my na tych terenach zainwestowaliśmy w wodociągi i drogi, więc jeśli musielibyśmy to zwrócić, konieczna byłaby rekompensata finansowa – dodaje, zachęcając swoich sąsiadów do współpracy i odstąpienia od terytorialnych zakusów.
O oddawaniu Markuszowowi nawet metra ziemi słyszeć nie chcą radni i sołtysi z gminy Garbów. Ci ostatni na wieść o planach swoich sąsiadów, zaczynają żartować dla odmiany o „rozbiorze” Markuszowa, który miałby się dokonać przy udziale zaprzyjaźnionej gminy Kurów.
Do zmiany granic zarówno w jedną, jak i drugą stronę jest jeszcze daleko. Żeby stało się to możliwe, dobrze uzasadniony, poparty wynikami konsultacji wniosek, musiałby poprzeć wojewoda, a na koniec rada ministrów.