Czytając tekst "Ludzkie kości na drodze do budowy muzeum” w Dzienniku Wschodnim z 30 marca 2015 roku, mówiący o kłopotach z realizacją nowego upamiętnienia ofiar, które zostały zamordowane na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Żydów w Sobiborze, można odnieść wrażenie, że na przeszkodzie stoją archeolodzy, badający teren obozu.
Jako archeologa kierującego tymi pracami badawczymi artykuł ten skłonił mnie do napisania swojego punktu widzenia na ten temat. Archeologiczne prace badawcze na terenie byłego obozu zagłady prowadzę od 2004 roku, a od roku 2007 we współpracy z archeologiem izraelskim, Yoramem Haimi.
Hitlerowcy zatarli ślady zbrodni
W latach 2007-2010 badania finansowane były przez stronę izraelską. W roku 2008 zawiązany został przez rządy czterech państw: Holandii, Izraela, Polski i Słowacji Komitet Sterujący, którego zadaniem jest realizacja nowego upamiętnienia ofiar Sobiboru. Przewodniczy mu wiceminister kultury Piotr Żuchowski, który jako operatora całości projektu wybrał Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie w Warszawie. Od roku 2011 Fundacja zleciła nam wykonanie badań wykopaliskowych w celu możliwie pełnego rozpoznania terenu obozu dla potrzeb nowego upamiętnienia.
W miejscu po byłym obozie zagłady poza domem komendanta nie zachowały się żadne ślady po byłym oboz. Hitlerowska machina śmierci starannie zatarła ślady zbrodni. W lesie, który przez blisko 70 lat skrywał tajemnice, w latach 2011-2014 udało nam się odkryć m.in. relikty komór gazowych, krematoriów naziemnych do spalania ciał zagazowanych Żydów, relikty drewnianej i ceglanej rampy obozowej bocznicy czy wreszcie ślady po drodze do komór gazowych, tzw. Himmelfahrtstrasse, sarkastycznie nazywanej tak przez samych oprawców Drogą Wniebowstąpienia. Od jakiegoś czasu nie jest już tajemnicą, że właśnie ten element nowego upamiętnienia, czyli mur biegnący środkiem drogi do komór gazowych, budzi największe kontrowersje.
Wyprowadźmy budynki poza teren obozu
Moje wątpliwości co do konieczności niszczenia części reliktów obozowych w celu budowy nowego kształtu miejsca pamięci w Sobiborze podziela urząd ochrony zabytków w Chełmie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłaby lokalizacja nowego budynku muzeum, jak i związanej z nim całej infrastruktury logistycznej, poza terenem byłego obozu zagłady. Również budowa muru z żelbetonu środkiem reliktów drogi do komór gazowych oraz drugiego muru, który otaczać ma polanę z grobami masowymi, przyniosą częściowe zniszczenia reliktów między innymi dołów posłupowych ogrodzenia obozowego.
Opinie te nie oznaczają jednak blokowania projektu upamiętnienia przez archeologów, a tylko taką jego korektę, która uczyni go możliwie najmniej destrukcyjnym do odkrytych reliktów. I nie jest prawdą, że "do swoich racji udało mi się przekonać niektórych izraelskich dziennikarzy”, bo takiego faktu po prostu nie było. Również pisanie o występowaniu ludzkich szczątków "gdzie się nie obrócił” pan Jonny Daniels jest ogromnym nadużyciem, podobnie do informacji pana Krzysztofa Skwirowskiego, że "cały ten teren” (obozu – W.M.) o powierzchni około 60 hektarów "usłany jest ludzkimi szczątkami”.
Spalone i w mniejszym stopniu niespalone ludzkie szczątki występują niemal wyłącznie w rejonie tzw. grobów masowych, odkrytych w latach 2000-2001 przez ekspedycję archeologiczną profesora Andrzeja Koli z uniwersytetu w Toruniu oraz położonych obok nich reliktów naziemnych krematoriów, czyli w rejonie kopca pamięci, będącego elementem dotychczasowego upamiętnienia, zrealizowanego w roku 1965.
Celem nowego upamiętnienia będzie między innymi wydzielenie i ochrona szczątków ludzkich przed dalszą ich profanacją. Formułując wnioski z badań wykopaliskowych, przeprowadzonych w roku 2014 wyłącznie w miejscach przewidzianych do budowy muzeum z infrastrukturą oraz elementów nowego upamiętnienia, zwróciliśmy uwagę na konieczność wykonania uzupełniających badań wykopaliskowych w kilku miejscach. I w tej kwestii zgadzamy się z opinią kierownika Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze, dra Krzysztofa Skwirowskiego o konieczności kontynuacji badań archeologicznych, ale w znacznie mniejszym zakresie. Prace wykopaliskowe powinny być kontynuowane między innymi w miejscach występowania szczątków ludzkich poza zasięgiem wyznaczonego przebiegu muru wokół grobów masowych oraz w miejscu odsłonięcia prawdopodobnych fundamentów bramy wejściowej na drogę do komór gazowych.
Jako archeolodzy nie chcemy zablokowania projektu nowego upamiętnienia, a jedynie takiej jego realizacji, aby odbyła się ona jak najmniejszym kosztem zachowanych w ziemi reliktów obozowych. Naszą misją, to znaczy moją i mojego przyjaciela z Izraela, Yorama Haimi, który stracił w Sobiborze 3 członków swojej rodziny, jest przede wszystkim dostarczenie wiedzy o topografii obozu, dzięki której ofiary nazistowskiej zbrodni zostaną godnie upamiętnione, a przybywający zwiedzający znajdą optymalne warunki do uzyskania pełnej informacji o historii byłego obozu na wystawach, przygotowanych w nowym obiekcie muzealnym.
Naszym zdaniem jedynie współpraca wszystkich stron uczestniczących w przygotowaniu i realizacji nowego muzeum i miejsca pamięci pozwolą na uzyskanie optymalnego rozwiązania. Dlatego tak istotne jest ważenie każdego słowa w przypadku pisania o miejscu, gdzie spoczywają szczątki niewinnych ofiar antysemickiej histerii, jaka miała miejsce w nazistowskich Niemczech w czasie II wojny światowej, a której efektem było tzw. Ostateczne Rozwiązanie kwestii żydowskiej. Należy mieć nadzieję, że osobiste zaangażowanie ministra Żuchowskiego pozwoli na osiągnięcie kompromisowego rozwiązania wszystkich problemów, związanych z nowym projektem upamiętnienia ofiar byłego niemieckiego obozu zagłady Żydów w Sobiborze, co pozwoli na rozpoczęcie jego realizacji jeszcze w tym roku.