W Gotówce dziki niszczą uprawy. Poszkodowani liczą na odszkodowania. Myśliwi, którzy dzierżawią tam obwód łowiecki zapewniają, że mają na to pieniądze.
Ratajek dokupił niedawno kawałek ugoru przy swojej posesji i próbuje go zagospodarować. Jak mówi "dla oka” powycinał chaszcze i posadził dziesiątki świerków i modrzewi. Co z tego, skoro co rusz dziki niszczą mu te nasadzenia. W desperacji próbuje je ratować wbijając wokół nich paliki, na których rozciąga sznurki. - Dzików to nie zraża, ale przynajmniej koziołki te drzewka omijają - przyznaje.
Ratajek utrzymuje, że w sprawie odszkodowań pukał już do drzwi starostwa oraz biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego w Chełmie. Dowiedział się tyle, że o odszkodowania on i pozostali poszkodowani z Gotówki powinni się zwrócić do Koła Łowieckiego "Bażant” ze Świdnika.
- Z rejonu Gotówki przyjęliśmy jeszcze zimą dwa zgłoszenia o szkodach - mówi Jan Szalewicz, łowczy Koła "Bażant”. - Problem w tym, że pola i łąki skrywał śnieg i trudno nam było je oszacować. Na pewno wywiążemy się wobec poszkodowanych z naszego statutowego obowiązku i wypłacimy im należne odszkodowania.
Szalewicz zapewnia, że koło planując roczny budżet, zawsze przeznacza kilkanaście tysięcy złotych na odszkodowania dla rolników. Również obecnie ma rezerwę finansową, a więc zainteresowani rolnicy nie muszą się obawiać, że zostaną odprawieni z kwitkiem. - Tu chodzi nie tylko o ustawowy obowiązek, ale i nasz wizerunek oraz dobre relacje z mieszkańcami - mówi Szalewicz.
W obwodzie dzierżawionym przez myśliwych ze Świdnika, przed 15 stycznia, a więc sezonem ochronnym, który trwa do 15 sierpnia, odstrzelono dziewięć loch. Szacują, że dzięki temu w tym sezonie będzie tam o około 30 dzików mniej.