Były strażnik graniczny to jeden oskarżonych w sprawie gangu przemytników papierosów. Grupa miała przerzucić nielegalny towar wart kilka milionów złotych. Członkom gangu grozi do 10 lat więzienia.
Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. To efekt śledztwa prowadzonego przez lubelski wydział Prokuratury Krajowej. Główni oskarżeni w sprawie to Mirosław R. i Łukasz K. - odpowiedzą za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Arkadiusz S. – były strażnik graniczny został oskarżony m. in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Odpowie również za przekazywanie przestępcom tajnych informacji o terminach i lokalizacji patroli granicznych. Mężczyzna brał za to pieniądze - dowodzą śledczy. Z końcem marca Arkadiusz S. został zwolniony ze służby w Straży Granicznej.
Pozostałych dziewięciu oskarżonych odpowie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przestępstwa karnoskarbowe. Pięciu członków grupy czeka na proces w areszcie. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.
Prokuratura dowodzi, że członkowie grupy mają na koncie przynajmniej szesnaście przemytów papierosów przez granicę polsko-ukraińską na rzece Bug. Grupa przemyciła prawie 223 tysiące paczek papierosów bez polskiej akcyzy. Ich wartość obliczono na ponad 3,1 miliona złotych. Polski fiskus stracił na tym ponad 5 mln zł.
Scenariusz akcji przemytników
Szefowie grupy - Mirosław R. i Łukasz K. w porozumieniu z ukraińskim wspólnikiem decydowali o tym kiedy, gdzie i jak zorganizować przemyt. Większość takich akcji przebiegała podobnie. Mirosław R. i Łukasz K. na kilka godzin przed przemytem zabezpieczali teren. Wystawiali tzw. czujki do obserwowania patroli SG. Każdy z członków grupy miał wskazane miejsce obserwacji. Byli oni w stałym kontakcie z szefami, którzy wszystko koordynowali.
Kluczowe znaczenie dla powodzenia akcji miały miały bieżące informacje o służbach strażników, wykorzystywanych samochodach i rozmieszczeniu patroli. Przekazywał je Arkadiusz S. Według prokuratury, mundurowy dzwonił do Mirosława R., a ten informował Łukasza K. Mężczyzna przekazywał później sygnał ukraińskiemu wspólnikowi, który odpowiadał za bezpieczny przerzut papierosów przez Bug. Do transportu papierosów najczęściej wykorzystywano pontony. Po polskiej stronie towar był przejmowany na dwa sposoby. Pierwszy polegał na wykorzystaniu przerobionego samochodu, z fałszywymi tablicami rejestracyjnymi i usuniętym wyposażeniem wewnętrznym. To zwiększało przestrzeń bagażową i ułatwiało szybki załadunek. Przy tej metodzie jednorazowo przemycano od 15 do 20 tysięcy paczek - ustalili śledczy.
W trudno dostępnym terenie stosowano inną metodę. Po papierosy przychodzili pieszo członkowie grupy, którzy wcześniej obserwowali teren. Jednorazowo byli w stanie odebrać 10 tys. paczek papierosów. Towar był później ukrywany w zabudowaniach gospodarczych w pobliskiej miejscowości lub w budynkach należących do jednego z członków grupy. Później papierosy wywożono do klientów. Przestępcy wykorzystywali nie tylko przerobione samochody. Mieli również telefony z kartami zarejestrowanymi na tzw. słupy. Korzystali z radiotelefonów i noktowizorów.