Pracownicy jednej z firm, mających swoją bazę pod wiaduktem dosłownie na chwilę opuścili swój warsztat. Gdyby chociaż jeden z nich został na miejscu na pewno zauważyłby, że z piecyka, opalanej węglem popularnej kozy wypadł żar, od którego zajęło się drewniane poszycie ściany.