Jak zwalniać, to z rozmachem. Wypowiedzenie z pracy zawiozło dwóch urzędników plus kierowca w sobotę. Zastali sekretarz Chełma z dzieckiem na ręku przy piaskownicy. – To upokarzające. Wystarczyło wysłać e-mail – komentuje Małgorzata Grzegorczuk.
Delegacja z chełmskiego ratusza przyjechała do Małgorzaty Grzegorczuk w sobotę, 25 lipca.
– Nikt mnie tak w życiu nie potraktował. Nachodzenie człowieka w wolny dzień, w sobotę z rana, tylko po to, by wręczyć wypowiedzenie, jest nieetyczne – komentuje sekretarz miasta.
Przebieg wypadków potwierdza gabinet Prezydenta Jakuba Banaszka: – Do pani Grzegorczuk udało się dwoje pracowników z Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego, którzy zajmują się m.in. obsługą kadrową, ponieważ zainteresowana zignorowała wcześniejsze wezwania do pracy.
Dlaczego prezydent postanowił rozstać się z sekretarz miasta?
– Zważając na fakt, iż pełniła niezwykle istotną funkcję kierowniczą, jej długotrwała nieobecność paraliżowała pracę magistratu – tłumaczą urzędnicy.
Grzegorczuk pełniła swoje obowiązki od kwietnia do października 2019 r.
– W kwietniu ubiegłego roku wygrałam konkurs na stanowisko sekretarza. Wykonywałam obowiązki nie tylko sekretarza, ale także kierownika wydziału organizacyjno-administracyjnego i to bez dodatkowego wynagrodzenia. Nie było do mojej pracy żadnych zastrzeżeń – podkreśla Grzegorczuk. – Wymagano ode mnie całkowitej dyspozycyjności, m.in. po godzinach. Informowałam wcześniej prezydenta, że mam małe dziecko. W aktach osobowych jest moje oświadczenie, że zamierzam korzystać z uprawnień określonych w prawie pracy, m.in. że nie wyrażam zgody na pracę w godzinach nadliczbowych –tłumaczy.
Urzędnicy podkreślają, że działali zgodnie z prawem.
– Zakaz wypowiadania umowy o pracę obowiązuje m.in. w czasie usprawiedliwionej nieobecności pracownika. Czas przed, jak i po zakończeniu pracy, jak też dzień wolny nie stanowią usprawiedliwionej nieobecności w pracy. Pracodawca ma więc prawo wręczenia wypowiedzenia pracownikowi po godzinach pracy w każdym miejscu, w którym go zastanie – czytamy w oświadczeniu chełmskiego ratusza.
– Nie wiedziałem, że mam zostać zwolniona, nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. 10 lipca otrzymałam pismo z Urzędu Miasta datowane na 9 lipca wzywające mnie do stawienia się w pracy w sobotę,10 lipca. W jakim celu? Nie stawiłam się. 29 lipca pracownicy kontaktowali się ze mną, wysyłając do mnie e-mail na prywatny adres – mówi Małgorzata Grzegorczuk. – Wizyta delegacji z wypowiedzeniem była dla mnie kompletnym zaskoczeniem.
– Pani Małgorzata Grzegorczuk pozostaje pracownikiem UM Chełm do 31 sierpnia – informuje Gabinet Prezydenta Jakuba Banaszka.
W najbliższych dniach Grzegorczuk zamierza złożyć pozew przeciwko swojemu pracodawcy.
Zwalnianie po Chełmsku
Gdy w 2015 roku Piotr Deniszczuk, lider powiatowego PSL został starostą, zasłyną m.in. odwołaniem Jacka Kosiński, dyrektora Wydziału Rozwoju, Edukacji, Kultury i Sportu. Deniszczuk nie tylko wysłał do Kosińskiego delegację powiatowych kadr, ale zaopatrzył urzędników w dwa wypowiedzenia do wyboru. Jedno za porozumieniem stron z jednoczesnym zrzeczeniem się trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. I drugie - gdyby
Kosiński nie chciał podpisać pierwszego - dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
- Co ciekawe, starosta chyba nie spodziewał się, że odmówię, bo dostałem świadectwo pracy, na którym zaznaczono, że mój stosunek pracy rozwiązano za porozumieniem stron. – mówił potem były już dyrektor.