W schroniskach i noclegowniach brakuje miejsc. Jak zapewnić dach nad głową ludziom zabieranym z ulicy radzili dzisiaj m.in. przedstawiciele tych placówek oraz policji, straży miejskiej i urzędu miasta.
– Szacujemy, że miejsc brakuje dla około 20 osób. A my praktycznie już teraz nie jesteśmy w stanie pomieścić więcej niż mamy – mówi Agnieszka Panasiuk, kierownik schroniska. – Największy kłopot jest wtedy, gdy policja przywozi nam bezdomnego po alkoholu. Takiej osoby, nawet, gdyby było miejsce, przyjąć nie możemy. Taki mamy regulamin.
Jeśli jest po 16, taki człowiek może trafić do izby wytrzeźwień. Problem jest w ciągu dnia. Wtedy izba wytrzeźwień jest zamknięta.
– Rozwiązaniem byłoby wydłużenie godzin pracy izby – mówi Zbigniew Grochmal, komendant chełmskiej policji. – Byłoby wtedy jasne, że policjanci bezdomnego, który jest pijany, odwożą właśnie tam. Teraz nie bardzo wiadomo, co z nim zrobić. A zostawić na ulicy na mrozie przecież nie sposób.
Wydłużenie godzin pracy izby, albo wręcz jej całodobowe funkcjonowanie wiąże się z dodatkowymi kosztami. A gdzie wchodzą w grę pieniądze, tam zwykle nie jest łatwo. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że w utrzymaniu izby już teraz nie chcą partycypować gminy. Mimo, że ich mieszkańcy, też tam mogliby trzeźwieć.
– Sytuację uratowałoby już nawet stworzenie ogrzewalni – podpowiada Panasiuk. – Bezdomni, nawet ci nie stroniący od alkoholu mogliby tam się ogrzać, napić gorącej herbaty. Naprawdę nie trzeba wiele.
Czy ogrzewalnia mogłaby w mieście powstać, zależy w dużej mierze od miasta. Potrzebne są bowiem pieniądze i lokal.
Uczestnicy spotkania żałują, że do wspólnych rozmów na temat problemu bezdomności nie usiadł z nimi choćby wiceprezydent. Wtedy być może już wczoraj zapadłyby jakieś decyzje. A tak trzeba czekać. Choć jak mówią zainteresowani, na czekanie czasu już nie ma, bo problem jest tu i teraz.
Do tematu jeszcze wrócimy.