Mieszkańcy Bukowej Wielkiej są przekonani, że gdyby we wsi latarnie paliły się przez całą noc, nie doszłoby do tragedii, jaka miała miejsce w ubiegłym tygodniu. Przez ponad siedem godzin w rozbitym aucie uwięzieni byli ranni ludzie. Nikt ich nie zauważył, bo było ciemno.
– Jak latarnie gaszą o 22, to na drodze jest zupełnie ciemno. Strach z domu wychodzić. Zresztą, sąsiad jechał tamtędy, jakąś godzinę potem, jak oni się rozbili. Nic nie widział. Jakby latarnie się paliły, to pomoc przyszłaby wcześniej i może życie chłopakowi dałoby się uratować – mówi jedna z mieszkanek.
Urzędników argumentacja mieszkańców nie przekonuje. – Tragedie mają to do siebie, że nigdy się ich nie przewidzi – mówi Andrzej Skóra, sekretarz gminy Sawin. Potwierdza jednocześnie, że latarnie w Bukowej Wielkiej i innych miejscowościach wygaszane są o godz. 22.
– Jesteśmy zmuszeni oszczędzać – wyjaśnia. – Przez całą noc latarnie świecą się tylko w centrum Sawina. Na pozostałym terenie są włączane i wyłączane zgodnie z harmonogramem. Ten harmonogram był negocjowany m.in. na wiejskich zebraniach. Oczywiście, jeśli pojawiają się istotne sugestie, można go zmieniać. Pod warunkiem, że zmiany zaakceptuje Rada Gminy.
Oszczędzanie kosztem oświetlenia dróg nie jest tylko domeną Sawina. Praktykują je wszystkie gminy. Szczególnie po tym, kiedy zmienione dwa lata temu przepisy nakazały im pokrywanie kosztów oświetlenia dróg powiatowych, wojewódzkich i krajowych.
W gminie Białopole na oświetlenie wydaje się rocznie około 50 tysięcy złotych. Ta suma byłaby większa, gdyby latarnie włączone były całą noc. Ale nie są. I, jak mówi wójt Henryk Maruszewski, na razie nikomu to nie przeszkadza. – Wręcz przeciwnie – zaznacza. – Gdy zepsuło się sterowanie i w Buśnie latarnie się nie wyłączyły, dostaliśmy kilka telefonów od mieszkańców narzekających, że marnotrawimy pieniądze. Dlatego przez całą noc oświetlone jest tylko centrum Białopola i kościół w Buśnie.
Podobnie jest w Wojsławicach, gdzie późną nocą jasno jest tylko w centrum gminnej miejscowości. – To ze względów bezpieczeństwa – tłumaczy Wiesław Ciołek, sekretarz gminy. – Poza rynkiem latarnie gasną o godz. 21. Ludzie na wsi po tej godzinie raczej nie wychodzą z domów. Zresztą teraz, jak każdy ma swój samochód, to brak oświetlenia przy drodze nie jest problemem.
Jednak zdecydowanie najbardziej filozoficzne podejście do wygaszanych nocą latarni ma Andrzej Kratiuk, zastępca wójta w gminie Włodawa. – Bezpieczeństwo nie zależy tylko od tego czy latarnie się palą czy nie – mówi. – Przecież, jak kilkadziesiąt lat temu drogi nie były oświetlane, to ludzie też jakoś żyli. •