W chełmskim szpitalu 44 pielęgniarki otrzymały za styczeń połowę wynagrodzenia.
- Podzielam opinię moich koleżanek, że niewypłacenie całości wynagrodzenia było ze strony Marka Słupczyńskiego, dyrektora szpitala, złośliwe i bezprawne - mówi Beata Żółkiewska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Chełmie. Poszkodowane pielęgniarki natychmiast powiadomiły ją o zdarzeniu. - Dlatego zwróciłam się do Państwowej Inspekcji Pracy o wyjaśnienie tej sytuacji. Kodeks pracy przecież zobowiązuje pracodawcę do terminowego wypłacania należnych wynagrodzeń.
Dyrektor Słupczyński przyznaje,
że wypłacił części pielęgniarek połowę pensji, gdyż na pełne wynagrodzenie zabrakło mu pieniędzy. - Po prostu nie byłem w stanie tego zrobić - mówi Słupczyński. - Nie ukrywam, że nasi pracownicy, występując do komornika, zburzyli płynność finansową szpitala. Obawiam się, że gdyby wszyscy poszli w ich ślady, w tym także nasi dostawcy, to nasz szpital niechybnie podzieliłby losy kliniki wrocławskiej.
Dyrektor obiecuje, że pielęgniarki zaległe pieniądze otrzymają jeszcze w tym tygodniu. Stanie się tak, chociaż na szpitalu ciąży dług w wysokości około 30 mln zł. Jego nagłe wyegzekwowanie przez wierzycieli sprawiłoby, że szpital utraciłby możliwości działania.
Dostając do ręki tylko połowę wynagrodzenia zostałyśmy przez dyrektora na swój sposób ukarane - mówi jedna z pielęgniarek. - Nie wiemy, na co Słupczyński liczy. Chyba nie na to, że dobrowolnie zrezygnujemy z tego, co przyznała nam ustawa 203, sąd i umowa o pracę? Nie po to strajkowałyśmy, aby teraz dać się zastraszyć.
W chełmskim szpitalu pracuje około 500 pielęgniarek i położnych. Wynika z tego, że spośród nich zaledwie garstka nie otrzymała za styczeń pełnego wynagrodzenia. Oprócz nich swoje roszczenia płacowe mają także lekarze, pozostały personel medyczny oraz pracownicy administracji i obsługi. Razem to armia ponad tysiąca ludzi w zdecydowanej większości uprawnionych do większych wynagrodzeń, niż pobierają.
- Tylko za 2005 rok jesteśmy winni ludziom około 1 mln zł - mówi Słupczyński. Odsetki za lata 2001-2004 za niewypłacone należności z tytułu ustawy 203 to kolejne 2 mln. Do tego należy doliczyć idące również w miliony zobowiązania wobec ZUS, dostawców i banków. Wszystko to razem składa się na 30-milionowy dług, który prędzej czy później trzeba będzie spłacić.
Zdaniem Słupczyńskiego, jedynym wyjściem z tej sytuacji jest spowodowanie, by szpital zaczął więcej na siebie zarabiać. Sposobem na to jest zwiększenie oferty poprzez nowe kontrakty z NFZ. Między innymi dlatego też zatrudnił ostatnio trzech neurochirurgów.