Licealista z Chełma odpowie za brutalne pobicie. O mało nie zabił swojego rówieśnika. Chciał w ten sposób „pomóc” koledze, który miał doprowadzić do niegroźnej kolizji.
17-letni Paweł Ch. został aresztowany w połowie marca, po tym jak matka pobitego chłopaka zgłosiła sprawę policji. Nastolatek wyszedł później na wolność, po wpłaceniu 10 tys. zł poręczenia. Jest pod dozorem mundurowych.
Pawłowi Ch. postawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Pobity przez niego 18-latek, Andrzej K. trafił do szpitala, gdzie poddano go trepanacji czaszki.
Do dramatycznej w skutkach bójki doszło w połowie marca tego roku, z powodu drobnej kolizji. 15-letni Dawid Z. i jego jechali skuterem ul. Lubelską w Chełmie. Zderzyli się z 18-letnim Andrzejem K., który również prowadził skuter. Nastolatek wiózł koleżankę. W wyniku zderzenia oboje odnieśli tylko powierzchowne rany. Uszkodzony został natomiast skuter 18-latka.
Z akt sprawy wynika, że do kolizji doprowadził Daniel Z. Nie chciał on jednak zapłacić za powstałe szkody. Dwa dni później umówił się na spotkanie z Andrzejem K. w jego miejscowości. Młodzi ludzie mieli omówić sposób pokrycia strat.
15-latek bał się jednak spotkania ze starszym chłopakiem. Z jego relacji wynika, że był przekonany, iż Andrzej K. będzie próbował go pobić. Daniel Z. zadzwonił więc po swojego kolegę – Pawła Ch. Poprosił go żeby „wziął jakieś narzędzie”.
Kiedy obaj dotarli na miejsce spotkania, Paweł Ch. założył kominiarkę. Miał ze sobą drewnianą kolbę z wiatrówki. Podszedł do Andrzeja K. Doszło do krótkiej sprzeczki, po czym Paweł Ch. wymierzył 18-latkowi cios kolbą w skroń. Andrzej K. upadł na ziemię. Dostał jeszcze kilka ciosów, po czym napastnicy uciekli.
Ranny nastolatek zdołał dotrzeć do domu, gdzie stracił przytomność. Jego matka wezwała pogotowie. Andrzej K. trafił do szpitala. Okazało się, że po uderzeniu kolbą powstał śmiertelnie groźny krwiak. Konieczna była operacja ratująca życie.
Zatrzymany później Paweł Ch. przyznał się do napaści. Jechał do Andrzeja K., żeby go pobić. Chciał w ten sposób pomóc młodszemu koledze. Zapewniał, że nie chciał poważnie zranić Andrzeja K., ale „nie wytrzymał presji”. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia.
>>>