Pryzmy śmieci na alejkach, zniszczone nagrobki, nie wykoszona trawa.
się w ruinę i nikogo to nie obchodzi.
Osoby, które na tym cmentarzu mają swoich bliskich, nie szczędzą słów krytyki pod adresem gospodarza obiektu.
- Ja rozumiem, że są groby, których nikt nie odwiedza, ale sprzątanie całego otoczenia i alejek powinno należeć do gospodarza - mówi pani Elżbieta. - Tymczasem trawa nie jest wykoszona, a na alejkach i opuszczonych grobach zalegają śmieci. Do tego, te wrony. Paskudzą na nagrobkach. Znajoma musi myć co drugi dzień, bo tak brudzą.
Małżeństwo ze Świdnika, które wczoraj odwiedziło cmentarz przy ul. Lwowskiej, też nie jest zadowolone ze sposobu, w jaki właściciel opiekuje się cmentarzem. - To miejsce jest po prostu zaniedbane - mówią. - A niektóre, często zabytkowe nagrobki, są w takim stanie, że aż serce boli. No i te groby jakoś tak jeden na drugim, nawet przejść nie można.
Przechadzając się po cmentarzu nietrudno natknąć się na powyrywane tablice i krzyże oraz niszczejące i porastające zielskiem groby. Wiele z nich liczy sobie ponad wiek. Niestety, nikt się nimi nie interesuje. Mało tego, miejsce, które zajmują, powoli zawłaszczane jest przez nowe, współczesne nagrobki, choć teoretycznie, cmentarz jest już zamknięty i nowych pochówków się na nim nie organizuje.
Właścicielem cmentarza jest parafia rozesłania św. Apostołów, a po trosze także parafia prawosławna. Gros nekropolii należy jednak do tej pierwszej, więc to proboszczowi parafii Rozesłania św. Apostołów chcieliśmy przekazać uwagi Czytelników na ten temat. Niestety, nie chciał rozmawiać. Sprawę skomentował jedynie słowami "Robimy, co możemy”.
Nie wszystkim zaniedbaniom winny jest właściciel. Niestety, ludzie odwiedzający cmentarz też często przyczyniają się do powstającego tam bałaganu.
- Odkładają np. celowo śmieci na opuszczone groby - mówi Rudnik. - Jeśli zauważą, że nikt ich nie sprząta, zabiegają o przejęcie kwatery, bo ta nekropolia, mimo że oficjalnie zamknięta, ciągle jest uznawana za atrakcyjne miejsce pochówku.