Podczas niedzielnej imprezy na miejskim stadionie we Włodawie w strugach deszczu bawiło się kilka tysięcy osób.
"Niewytłumaczalną decyzją władz miasta i powiatu na płycie boiska organizowane były wojewódzkie dożynki. Murawa została dosłownie zmasakrowana przez tysiące ludzi spragnionych rolniczych atrakcji” - można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Włodawianki.
Osoby związane z klubem twierdzą, że na murawie nie da się grać. - Serce się kraje, jak widzę to, co zostało po dożynkach - mówi jeden z działaczy, chcący zachować anonimowość. - Drużyna została pozbawiona atutu własnego boiska.
Do końca sezonu piłkarze Włodawianki mieli rozegrać na własnym terenie jeszcze przynajmniej 3 mecze. Najbliższy, w niedzielę, z Opolaninem odbędzie się jednak zapewne na wyjeździe.
"Pasjonująca walka w konkursie na najpiękniejszy wieniec dożynkowy zgromadziła wiele liczących się ekip przystrojonych w swoje barwy: pasiaki, sukmany i gumofilce. Spragnieni rozrywki mogli kontemplować popisy wieśniaków ze Skanera czy nieśmiertelnego Krisa Krawczyka. N
ic dziwnego, że nogi same rwały się do krzesania hołubców i radosnego masakrowania trawy. Stosy puszek, kubków, śmieci i kiepów i bagnisko na murawie to pamiątki, jakie zostawili nam myślący organizatorzy” - czytamy dalej na stronie włodawskiego klubu.
Co na to miejscowi samorządowcy? - Impreza była zaplanowana o wiele wcześniej - mówi Jacek Żurawski, sekretarz miasta Włodawa. - Nie mogliśmy przewidzieć, że będzie aż taka ulewa. Oczywiście, nie zapominamy o stadionie.
Zdaniem Żurawskiego, stadion nie wygląda tak źle jak na zdjęciach. Miasto zleciło już ekspertyzę stanu murawy. - Musimy poczekać na opinie ekspertów i wtedy postanowimy, co dalej. Być może będzie to okazja do gruntownej modernizacji płyty boiska - dodaje.
Organizatorami dożynek byli: wojewoda lubelski, marszałek województwa, burmistrz Włodawy i starosta włodawski. Do tematu wrócimy.
(TOM, MAWI)
Tekst powstał dzięki interwencji naszego Czytelnika